– Ja cały czas płaczę, myślę i mówię: Boże, pomóż mojemu synkowi, żeby żył, bo ja bez niego żyć nie będę umiał – takimi słowami niespełna miesiąc temu Artur Topól, biologiczny ojciec 8-letniego Kamila zakończył rozmowę z naszą redakcją. Jego syn przez 35 dni walczył o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Niestety, w poniedziałek 8 maja chłopiec tę walkę przegrał.
– O 6 czy o 7 nad ranem zmarł. No to pięknie, to sobie brat zrobił – mówi nam pan Piotr, brat Dawida B.
Dramat Kamila rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami. Chłopiec był bity i kopany po całym ciele, przypalany papierosami, polewany wrzątkiem, a nawet sadzany na rozgrzanym piecu węglowym. Taki los zgotował mu jego ojczym – 27-letni Dawid B. oraz matka – 35-letnia Magdalena B., która nie udzieliła pomocy własnemu dziecku. Wszystko to – nieoficjalnie – za uszkodzenie telefonu ojczyma.
Dramat Kamilka
– Moja była żona zadzwoniła i prosiła, żebym przyjechał i go zabrał do siebie do domu, umył go i do szpitala wiózł. Chciała, żeby to było na nas. Wysłała zdjęcie, jak siedzi na podłodze z poparzoną twarzą i klatką piersiową – mówił nam Artur Topól, ojciec Kamila, gdy realizowaliśmy pierwszy reportaż o koszmarze Kamila.
– Wszedłem wtedy do domu i zobaczyłem, że Kamil leży na łóżku i płacze: “Tata pomóż, ciocia pomóż, Mateusz pomóż” – dodaje.
ZOBACZ: “Interwencja”: Urzędnicy obiecali jej większy lokal. Gdy zdobyła dokumenty, odmówili
Magdalena B. i Dawid B. razem z dziećmi często przeprowadzali się z jednego miasta do drugiego. Jeśli rodziną zaczynały interesować się różne instytucje, uciekali. Uciekał też Kamil: od matki i jej męża. Instytucje, które miały chronić Kamila i jego rodzeństwo twierdzą, że zrobiły wszystko, aby zapobiec tragedii. Niestety, chłopiec nie żyje.
– Dziecko było radosne, uśmiechnięte, nie miało żadnych tego typu rzeczy – słyszymy od pracownicy szkoły Kamila.
– Cały czas płakał, bo “mama go bije”, bo “Dawid go bije, przypala papierosami”. Ja to zgłaszałem, ale żadne instytucje nic nie zrobiły, powiedzieli, że nic niepokojącego nie widzieli – mówił nam z kolei Artur Topól, ojciec Kamila.
Czy można było uniknąć tragedii?
– Czy uniknęlibyśmy tej tragedii? Trudno powiedzieć, nikt nie mieszka 24 godziny na dobę z daną rodziną – mówi Magdalena Jajkiewicz z Ośrodka Pomocy Społecznej w Olkuszu.
– W marcu wróciła i była naszą opieką. Nie dostaliśmy całej dokumentacji dotyczącej tego, jak ta rodzina funkcjonowała w Olkuszu. Dla nas to była nowa rodzina, którą trzeba rozeznać – zaznacza Małgorzata Mruszczyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie.
ZOBACZ: “Interwencja”. Zabójstwo pielęgniarki. Tajemnicze wpisy w sieci
Od Katarzyny Matras z policji w Olkuszu dowiadujemy się z kolei, że mundurowi nie mieli żadnej informacji o tym, żeby w rodzinie “mogło dochodzić do przemocy czy byłyby jakikolwiek sygnały, które mogłyby nas niepokoić”.
Matka Kamilka spodziewa się dziecka?
Rozmawiamy z Piotrem, bratem Dawida B. Twierdzi on, że matka Kamila spodziewa się kolejnego dziecka.
– Pan ma kryminalną przeszłość? – zapytała reporterka “Interwencji”.
– Czterej byliśmy bracia i wszyscy żeśmy siedzieli – odparł Piotr B.
– To co miało na was taki wpływ?
– Nie wiem. Ja to byłem w trzech czy czterech domach dziecka.
– Teraz Dawid taki los zgotował swoim dzieciom.
– No. I sąsiadka mi mówiła, że Magda jest w ciąży.
– Magda jest w ciąży?
– Tak. I znowu trzecie dziecko będzie zabrane.
– Magda z Dawidem spodziewają się kolejnego dziecka?
– Tak. Tak.
– Dwanaścioro ich mieszkało w tym mieszkaniu, jej siostra i jej szwagier. I dlaczego oni nic nie zrobili? Ja zadaję sobie pytanie i nie mogę znaleźć odpowiedzi, dlaczego wychodząc z pokoju, idąc do kuchni czy łazienki nie zauważyli od środy, że dziecko leży w łóżku i płacze, że potrzebuje pomocy, nie zareagowali – skomentował Artur Topól, biologiczny ojciec Kamila.
Aneta J. czyli ciotka Kamila oraz jej mąż usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy.
ZOBACZ: Siedlce: Dramatyczna interwencja policji. Reanimacja podczas awantury domowej
Ostatnie pożegnanie Kamila zaplanowano na sobotę 13 maja na cmentarzu w Częstochowie. Magdalena i Dawid B. na pogrzebie się nie pojawią.
– Ktoś mi dał garnitur, jakieś buty mają przywieźć i na ten pogrzeb. Ogolić się, przygotować na pogrzeb. Idę, bo jakby nie było wujkiem byłem. Żebym gdzie nie dostał, bo to poszło na całą Polskę – komentuje pan Piotr, brat Dawida B.
Materiał “Interwencji” możesz zobaczyć TUTAJ.
jk/Interwencja