Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w lesie pod Bydgoszczą znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Wszystko wskazuje na to, że była to rosyjska rakieta, która wleciała w polską przestrzeń powietrzną 16 grudnia 2022 roku.
W ubiegłym tygodniu szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że “Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP zaniechał obowiązków i nie poinformował go o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej”.
ZOBACZ: “Nie wyszła im ta reforma”. Morawiecki wprost o ziobrystach
W reakcji na słowa ministra dowódca operacyjny gen. Tomasz Piotrowski zaapelował “o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy”.
“Trzeba wyciągnąć lekcję z tego incydentu”
Do sprawy odniósł się w Polsat News premier Mateusz Morawiecki. Stwierdził, że “mieliśmy do czynienia ze skomplikowaną sytuacją”.- Na początku nie wiadomo było w ogóle co to jest za obiekt, prowadzone poszukiwania także nie dały rezultatu – powiedział szef rządu.
Jak dodał, trzeba wyciągnąć lekcję z tego incydentu, “żeby każdy każdego jeszcze bardziej skrupulatnie informował, nawet jeżeli jest podejrzenie, że nie jest to nic groźnego”. Podkreślił, iż “wtedy pojawiały się właśnie takie przypuszczenia”.
– Są zjawiska meteorologiczne, które maja trajektorię przypominającą tę, która została wyłapana na radarach (…). Z tej sytuacji trzeba wyciągnąć wnioski, ale jestem przekonany, że każdy, czyli służby, wojsko i ministerstwo obrony, działały w dobrej wierze – wytłumaczył.
ZOBACZ: Bronisław Komorowski: Rosjanie przetestowali polski system obrony. Kompletnie się nie sprawdził
Premier przypomniał również, że do takich sytuacji dochodzi na całym świecie. – Niedawno był balon, który leciał nad terytorium USA i został zestrzelony dopiero po kilku dniach, na Zagrzeb spadł rosyjski dron, który wcześniej przeleciał nad terytorium Rumunii i Węgier, a na terytorium Mołdawii spadają rakiety i pociski. Jesteśmy krajem przyfrontowym i różne tego typu rzeczy mogą się dziać – zapewnił.
Premier potwierdził, że ufa zarówno ministrowi obrony Mariuszowi Błaszczakowi, jak i generałom. Według niego po ostatnich wydarzeniach, “szef MON oraz dowództwo Wojska Polskiego są w stanie współpracować”. – Tak jak świetnie pracują wspólnie nad uzbrojeniem, nad modernizacją polskiej armii – podkreślił.
“Rozmawialiśmy o ekshumacjach”
Premier wypowiedział się również na temat swojego spotkania w Niemczech z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który odebrał tam Nagrodę Karola Wielkiego.
– Opowiadał mi o zbrodniach, o atakach rakietowych, a jednocześnie mówił o potrzebach dodatkowych dostaw broni i amunicji, aby Ukraińcy – którzy bronią także naszego bezpieczeństwa – mogli być jak najbardziej skuteczni – podkreślił.
– My przekazujemy ten sprzęt, nie uszczuplając naszych możliwości obronnych – dodał.
ZOBACZ: Premier z wizytą w Niemczech. Wziął udział we wręczeniu nagrody Wołodymyrowi Zełenskiemu
Przypomniał, że w to miejsce polska armia dostaje znacznie nowocześniejszy sprzęt. – Rozmawialiśmy także o problemach na rynku rolnym. Wytłumaczyłem mu, dlaczego musieliśmy dokonać tych zmian, a także dlaczego porozumieliśmy się z UE i wprowadziliśmy nowe reguły w handlu artykułami rolnymi – powiedział.
Morawiecki przyznał również, że podczas rozmowy z Zełenskim pojawiły się kwestie historyczne. – Rozmawialiśmy o ekshumacjach (polskich ofiar UPA – red.). Domagamy się jak najszybciej prawa do ich wykonania, chcemy żeby to się stało jeszcze w maju i w czerwcu. Liczę na to, że tym razem strona ukraińska dotrzyma słowa – powiedział.
Chociaż premier nie zdradził szczegółów, podkreślił, że prezydent Zełenski zareagował “pozytywnie” na te prośby.
dk/wka/ Polsatnews.pl