Sześć osób podejrzewanych o szpiegostwo na rzecz Rosji zostało zatrzymanych przez ABW – podało w środę RMF FM. Grupa miała rozstawiać kamery przy polskich szlakach kolejowych. Niektóre z nich zamontowano w pobliżu lotniska w Jasionce na Podkarpaciu.
Jak dodano, urządzenia miały rejestrować, jakie pociągi i kiedy jadą tymi trasami, a obraz transmitowały do internetu. Szpiedzy pochodzą zza wschodniej granicy Polski.
ABW zatrzymało grupę podejrzaną o szpiegostwo. “Rosja bierze nas na celownik”
– Trudno stwierdzić, jak długo ta grupa była obserwowana – powiedział w “Gościu Wydarzeń” u Bogdana Rymanowskiego profesor Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku. – Jeśli oni nie tylko śledzili ruch, ale i planowali jakąś akcje sabotażową, to byli dywersantami – dodał.
Ekspert zauważył, że rozbicie tego zespołu to “duży plus”. – Pokazało nam to dwie rzeczy. Po pierwsze, że Rosja bierze nas bardzo mocno na celownik. Po drugie, jesteśmy dla Kremla dużym problemem – stwierdził.
Profesor Boćkowski wyjaśnił, że to właśnie przez Polskę idzie ogromna ilość sprzętu i zapasów dla Ukrainy. – Stąd mamy w kraju wzmożone działanie propagandy rosyjskiej – dodał.
WIDEO: Profesor Daniel Boćkowski o akcji zatrzymania przez ABW szpiegów: Jesteśmy dla Rosji problemem
– To przyspieszony kurs radzenia sobie z możliwymi aktami na infrastrukturę – zauważył profesor. Przekazał, że “możliwość sprawdzania ruchu kolejowego pozwalała szpiegom dowiedzieć, co się przewozi i w jakich ilościach”. – Dzięki temu Rosja mogła poznać dokładnie, co trafia do Ukrainy – poinformował.
– Jeśli poznało się rozkład jazdy, to można było dokonać sabotażu – zauważył ekspert. Dodał, że “gdyby ci ludzi nie zostali złapani, winę zwalanoby na organizacje antyukraińskie”.
– Informacje zdobyte przez szpiegów byłyby pomocne w naprowadzaniu rosyjskiego ataku rakietowego na konwoje już na terenie Ukrainy. Na terenie Polski zaś można było doprowadzić do dywersji np. wykolejenia pociągu na tej trasie – przekazał profesor.
“Prawdopodobieństwo sabotażu rośnie wraz z irytacją Rosjan”
Bogdan Rymanowski zapytał eksperta, czy przyjazd do Polski szefa CIA Williama Burnsa i spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą może być związane z zatrzymaniem przez ABW podejrzanych o szpiegostwo.
– Każda opcja jest w grze. Nie mamy informacji, w jaki sposób do polskich służb dotarła informacja o wrogich działaniach – odpowiedział profesor. Wyjaśnił, że może to właśnie Amerykanie przekazali wiadomość o możliwym sabotażu polskiemu wywiadowi.
ZOBACZ: Rosja: Zaapelowały do Putina. Mówią o “wysyłaniu na rzeź”
Prowadzący zapytał, czy możliwy akt sabotażu byłby uznany przez NATO jako atak na jedno z państw Sojuszu. Gość stwierdził, że należałoby wpierw dowieść, kto stał za atakiem.
– Bez dowodów nie moglibyśmy wskazać, kto był inspiratorem działania. Dlatego taka dywersja nie byłaby równoważna z atakiem na państwo NATO – przekazał ekspert.
Profesor Boćkowski dodał, że bezpieczeństwo Polski jest zagrożone, bo “nie można wykluczyć, że takich grup jest więcej”. – Prawdopodobieństwo jakieś akcji sabotażowej rośnie wraz z irytacją Rosjan z powodu przebiegu wojny w Ukrainie – podsumował.
mbl/ml/Polsat News