Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazała, że śledztwo prowadzone jest pod kątem spowodowania wypadku i nieudzielenia pomocy. – To śledztwo prowadzone jest w sprawie, co oznacza, że na tym etapie nikomu nie zostały postawione zarzuty – podkreśliła.
Policjanci mają jednak sporo do wyjaśniania, przede wszystkim to, dlaczego zabrali dwie dziewczyny w wieku 17 i 19 lat do radiowozu. – Nie było żadnych podstaw do tego, żeby te osoby się tam znalazły, nie były ani zatrzymane, ani świadkami jakiegoś zgłoszenia – powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.
ZOBACZ: Lubelskie: Zaginął 14-latek. Policja prosi o pomoc
– Można podejrzewać, że mamy tutaj do czynienia z próbą, być może popisania się przed osobami innej płci – mówił na antenie Polsat News były policjant, Mariusz Sokołowski.
“Kompromitacja służb”
Inny z byłych funkcjonariuszy, Marek Konkolewski powiedział, że “świętym obowiązkiem funkcjonariuszy było udzielenie tym dziewczynom pierwszej pomocy po wypadku”.
– Jeżeli to, co mówią dziewczyny i ich rodzice się potwierdzi, to jest to kompromitacja służb – dodał.
Sylwester Marczak przekazał, że podjęto decyzję o wszczęciu czynności dyscyplinarnych wobec policjantów, nie ma jednak oficjalnej informacji o wydaleniu ich ze służby.
WIDEO: Radiowóz, którym przewożono nastolatki rozbił się na drzewie. Ruszyło śledztwo.
Radiowóz rozbity na drzewie
Przypomnijmy, cała sytuacja zaczęła się od zgłoszenia, które w poniedziałek trafiło do policjantów z Pruszkowa. Zgłaszający informowali o ogniu, który pojawił na polach w okolicach Raszyna.
ZOBACZ: Zakopane: Poszukiwania 11-latki. Policja o najnowszych ustaleniach
Patrol, który pojawił się na miejscu, po interwencji zabrał do radiowozu dwie nastolatki w wieku 17 i 19 lat. Policjanci mieli później ruszyć na sygnale z dużą prędkością. W miejscowości Dawidy Bankowe (woj. mazowieckie), kierujący stracił panowanie nad samochodem, który z impetem uderzył w drzewo.
Jeden z funkcjonariuszy, w niecenzuralnych słowach miał nakazać nastolatkom, by te się oddaliły. Pomocy, udzieli dziewczynom dopiero strażacy z pobliskiego OSP, w efekcie wypadku obie trafiły do szpitala z obiciami i złamaniami. Jedna z nich, dziś ponownie trafiła pod opiekę medyków. W szpitalu zostanie tym razem na obserwację.
mst/map/polsatnews.pl