Lepiej w mecz weszli gospodarze i pierwsi zagrozili bramce rywali. Dimityr Wełkowski ni to dośrodkował, ni to strzelał z rzutu wolnego i Henrich Ravas musiał ratować swój zespół. Do odbitej piłki dopadł Angelo Henriquez, ale ta po jego uderzeniu głową wylądowała na słupku. Bliżej strzelenia gola w pierwszej połowie gospodarze już nie byli.
ZOBACZ TAKŻE: Są konsekwencje burdy podczas meczu Rakowa. Sąd wydał wyrok
Po kwadransie inicjatywę zaczął przejmować Widzew. Łodzianie byli częściej przy piłce, dłużej gościli na połowie rywali, ale grali niedokładnie i nie potrafili poważniej zagrozić bramce Mateusza Abramowicza. Golem dla gości poważniej zapachniało dopiero po pół godzinie. Bartłomiej Pawłowski przymierzył z rzutu wolnego, ale trafił w poprzeczkę. Odbita piłka trafiła na głowę Mateusza Żyro, lecz ten nie trafił do pustej bramki.
Chwilę później bardzo aktywny Pawłowski zdecydował się na akcję indywidualną. Zawodnik Widzewa zrobił niemal wszystko perfekcyjnie poza strzałem i piłka poszybowała nad bramką. Na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły.
Po przerwie zawodnicy obu zespołów wyraźnie się ożywili i na boisku zrobiło się ciekawiej. Pierwsza do ataku ruszyła Miedź i kilka razy mocno zakotłowało się w polu karnym gości. W odpowiedzi lewym skrzydłem przedarł się Pawłowski, dograł do Pawła Zielińskiego, który uderzył płasko, ale Abramowicz zdołał sparować piłkę. Kilka chwil później gospodarze wypracowali okazję Widzewowi, ale będąc pięć metrów przed bramką Jordi Sanchez nie sięgnął piłki.
Interwencję meczu zaliczył jednak nie żaden z bramkarzy, ale Patryk Stępiński. Henriquez ładnie uderzył z rzutu wolnego z około 20 metrów, ale piłkę zmierzająca do siatki zatrzymał na linii bramkowej obrońca Widzewa. Na dobitkę szanse miał jeszcze Kamil Drygas i trafił z kilku metrów w poprzeczkę.
Miedź nacierała, była groźniejsza, ale gola tuż przed końcem spotkania zdobyli goście. Patryk Kun przyjął piłkę w środkowej strefie i popędził na bramkę rywali. Zawodnicy gospodarzy jakby nie wiedzieli, który ma zaatakować pomocnika gości, a ten wpadł w pole karne, uderzył pod poprzeczkę i Abramowicz był bez szans.
Po stracie gola podopieczni trenera Grzegorza Mokrego rzucili się jeszcze do ataku i zepchnęli rywali w ich pole karne. Widzew mądrze się jednak bronił i groźnie kontratakował, ale kibice goli więcej nie zobaczyli. Przyjezdni zwyciężyli i po końcowym gwizdku mogli się cieszyć nie tylko z przełamania serii meczów bez zwycięstwa, ale przede wszystkim z zapewnienia sobie utrzymania w ekstraklasie.
Miedź Legnica – Widzew Łódź 0:1 (0:0)
Bramka: Dominik Kun 87
JŻ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl