Rodzice i troje dzieci jechali na święta do rodziny. 10 kilometrów przed celem podróży doszło do wypadku. Dorośli zginęli na miejscu, a 5-letnia dziewczynka i jej młodsi bracia byli uwięzieni w aucie przez 55 godzin.
W Boże Narodzenie, rano Jake Day, Cindy Braddock i ich troje dzieci wyruszyli w 200-kilometrową podróż z Northam na zachodzie Australii do swoich krewnych w Kondinin. Pracownik stacji benzynowej w rozmowie z telewizją ABC powiedział, że rodzina zatrzymała się, aby kupić napoje i przekąski na podróż. Jake tłumaczył, że przed nimi jeszcze kilka godzin drogi. – Wyglądał na wyczerpanego… nie kupił kawy. Potem odjechał, powiedziałem mu, że życzę powodzenia w tej długiej drodze. Niestety, nie udało się – opowiadał sprzedawca.
ZOBACZ: Głuchy. Wypadek na S8. Trzy osoby nie żyją, jedna jest ranna
Według policji, samochód zjechał z drogi i przewrócił się, gdy podróżni byli około 10 km od celu. Jake i Cindy zginęli na miejscu. Ich dzieci zostały uwięzione we wraku przewróconego Land Rovera, przy odludnej drodze, w 30-stopniowym upale z martwymi rodzicami. Siostra pomogła młodszym braciom przetrwać 55 godzin, zanim dzieci zostały odnalezione. 5-latka uwolniła rocznego brata, rozpinając mu pasy bezpieczeństwa.
Koszmarny wypadek. Dzieci uwięzione we wraku samochodu
Rodzina zaniepokojona faktem, że nie przyjechali na święta, zgłosiła ich zaginięcie. Po dwóch dniach przyjaciele rodziny odnaleźli rodzeństwo. Według krewnych, cała trójka była mocno odwodniona i nadal znajdowała się w środku pojazdu, kiedy przybyła pomoc. Starszy chłopiec był wciąż przypięty pasami do swojego siedzenia, ponad dwa dni po wypadku. Rodzeństwo zostało przewiezione do szpitala dziecięcego w Perth. Stan dzieci jest stabilny. To, że przeżyły, ich rodzina nazywa cudem.
Policja bada okoliczności wypadku.
Została założona internetowa zbiórka na pokrycie kosztów pogrzebu rodziców. Pozostała część zebranych funduszy zostanie przeznaczona na potrzeby osieroconych dzieci.
adn/pgo/ Polsatnews.pl
