Chwile grozy przeżyli w sylwestra pasażerowie jednej z atrakcji w parku rozrywki w Stanach Zjednoczonych. Na skutek awarii diabelski młyn w Orlando stanął w płomieniach, a ponad 60 osób zostało uwięzionych w powietrzu na ponad trzy godziny. Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać ratowników sprowadzających ludzi na ziemię.
Groźny incydent miał miejsce sobotę 31 grudnia w Icon Park w Orlando na Florydzie.
Główna atrakcja wesołego miasteczka, znana jako The Wheel, nagle straciła zasilanie. Świadkowie relacjonują, że na miejscu słychać było głośną eksplozję, przypominającą wystrzał rakiety.
ZOBACZ: Finlandia: Pożar w kościele, w środku znajdowali się wierni
W momencie zdarzenia na atrakcji znajdowały się 62 osoby. Nagrania z parku rozrywki ukazują, że doszło do spięcia elektrycznego. Pojawiły się iskry, a jeden z wagoników zajął się ogniem.
Gość wesołego miasteczka Randy Pryor podkreśla, że diabelski młyn przed awarią działał normalnie. W pewnym momencie zgasły światła w prawie wszystkich wagonikach. – Posypały się iskry, a na miejsce wezwano straż pożarną – relacjonuje świadek.
Pożar diabelskiego młyna. Dramatyczna akcja ratunkowa
Ratownicy musieli wspiąć się na koło widokowe, aby uwolnić uwięzione w powietrzu osoby. Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać strażaków sprowadzających pasażerów diabelskiego młyna na ziemię. Akcja ratunkowa trwała w sumie trzy godziny.
Głos w sprawie incydentu zabrał rzecznik parku. W opublikowanym oświadczeniu podkreślono, że bezpieczeństwo gości jest dla władz parku priorytetem. “Współpracujemy ze strażą pożarną hrabstwa Orange, aby upewnić się, że wszyscy są bezpieczni” – napisano.
ZOBACZ: Wielka Brytania: Pies wzniecił pożar domu. Strażacy: Włączył suszarkę leżącą na łóżku
Na stronie internetowej parku można przeczytać, że koło widokowe ma 120 metrów wysokości. Zostało otwarte w 2015 roku, trzy lata po wybudowaniu. Wszystkie wagoniki są klimatyzowane.
To kolejny poważny incydent w Icon Park w Orlando. W marcu 2022 roku w wypadku na karuzeli FreeFall zginął 14-letni Tyre Sampson. Nastolatek spadł z atrakcji wznoszącej się na wysokość 130 metrów.
jkm/prz/polsatnews.pl