Lot pasażerów linii Air New Zealand do USA okazał się koszmarem trwającym kilkanaście godzin. Zamiast dotrzeć do Nowego Jorku, samolot zatoczył koło i zawrócił nad Oceanem Spokojnym, by wrócić do miejsca, skąd wystartował – miasta Auckland w Nowej Zelandii. Wszystko przez problemy z elektrycznością na docelowym lotnisku JFK, które zmusiły władze portu do zamknięcia całego terminalu.