Mieszkanka Petersburga miała wezwać policję, bo zaniepokoił ją podejrzany dron. Według medialnych relacji bezzałogowiec okazał się zwykłą mewą. Zdaniem doradcy szefa MSW Ukrainy Rosjanie “wariują” przez propagandę o aktywności “wrogich” dronów.
Petersburskie media doniosły w czwartek o nietypowym zgłoszeniu, jakie trafiło do tamtejszych policjantów. Dzień wcześniej mieszkanka tego rosyjskiego miasta miała wezwać funkcjonariuszy, ponieważ – jak wyjaśniała – zauważyła drona.
Informacja wydawała się poważna ze względu na obowiązujący w mieście zakaz. Zgodnie z nim nad Petersburgiem dronami latać nie wolno.
ZOBACZ: Ukraina: Nocne ataki Rosjan. Drony nad Kijowem
W mediach podano, że na miejsce dotarli policjanci, którzy ustalili, że to nie dron, tylko – jak ustaliła “Komsomolskaja Prawda” – gruba mewa.
Heraszczenko: Zdrowy człowiek wariuje
Temat podchwyciła prasa ukraińska i skomentował ją także doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko. “Tak się dzieje, gdy codziennie w telewizji mówi się ludziom o walce z ukraińskimi ‘ptakami’. A zdrowy człowiek wariuje” – napisał w Telegramie.
Tymczasem w czwartek po południu “Komsomolskaja Prawda” podała, że policja w Petersburgu zaprzecza informacji, że otrzymała zgłoszenie o dronie, który okazał się mewą. W stanowisku cytowanych służb nie pojawia się jednak nazwisko autora komentarza ani nazwa jednostki, która byłaby źródłem komunikatu.
jk/wka/ Polsatnews.pl