Dziewięć osób nie żyje – ośmioro dzieci i dorosły – po strzelaninie, do której doszło w Belgradzie. 14-letni sprawca sam zadzwonił na policję i powiedział co zrobił. Nad planem ataku pracował miesiąc, miał też listę osób, którą chciał zabić.
Nastolatek zabił w szkole w centrum Belgradu ośmioro uczniów – siedem dziewczynek i chłopca – oraz woźnego. Zamachowiec zdobył broń w mieszkaniu swojego ojca, w swojej torbie miał też cztery koktajle Mołotowa – wyjaśniła policja.
Policja: Plan jak z gry czy horroru
– Jego plan wyglądał jak z gry komputerowej czy horroru, był szczegółowy i dokładny, wszystko było oznaczone cyframi, łącznie z dziećmi, które chciał zabić – dodał Veselin Milić z serbskiej policji.
ZOBACZ: USA: Strzelanina po balu maturalnym w Teksasie. Ranni nastolatkowie
Zamachowiec – oświadczyła policja – otworzył ogień od razu po wejściu do szkoły. Po ostrzelaniu woźnego, pracownicy szkoły oraz zgromadzonych wokół wejścia do budynku dzieci, udał się w stronę pomieszczenia, gdzie odbywała się lekcja historii jego klasy. Tam zaczął strzelać do nauczycielki oraz swoich koleżanek i kolegów.
Zamachowiec sam zadzwonił na policję
– Po wszystkim wyszedł na podwórko szkoły i zadzwonił na policję, przedstawił się jako Kosta Kecmanović i powiedział, że strzelał do większej liczby osób – powiedział Milić.
W Serbii ogłoszono trzydniową żałobę. W szpitalach przebywa obecnie sześcioro uczniów i nauczycielka.
pgo/ Polsatnews.pl/PAP/Reuters