Major Jacek Siewiera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, w ubiegłym tygodniu został zapytany o zatrzymanie Wąsika i Kamińskiego, do którego doszło 9 stycznia na terenie Pałacu Prezydenckiego.
W grudniu byli posłowie zostali skazani prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia, w związku z tzw. aferą gruntową. Po zatrzymaniu zostali przewiezieni na komendę, a następnie do aresztu na Grochowie. Następnie do zakładów karnych na Mazowszu – w Radomiu i Ostrołęce, gdzie trwają protesty.
Szef BBC powiedział w rozmowie z TVN24, że „z formalnego punktu widzenia procedura zatrzymania była przeprowadzona w sposób legalny ze wszystkich stron” – zaznaczył.
Siewiera: podstawą rozkazu było bezprawne osądzenie i skazanie
Tydzień później, w rozmowie z serwisem wpolityce.pl sekretarz stanu w KPRP jeszcze raz poddał ocenie całą sytuację. Wyjaśnił, co miał na myśli. Zaczął od tego, że „zgodnie z jego ówczesną oraz obecną wiedzą, z formalnego punktu widzenia wszystko było zgodne z zasadami użycia funkcjonariuszy policji i Służby Ochrony Państwa, jako narzędzi”.
Podkreślił, że mundurowi muszą wykonywać rozkazy, bo grożą im konsekwencje, m.in. karne.
Jednakże — jak mówi — „wykonanie rozkazu, którego podstawą było bezprawne osądzenie i skazanie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika” było tutaj kwestią problematyczną. – Mamy tutaj do czynienia ze zignorowaniem aktu łaski prezydenta z 2015 roku i wszystkie działania podjęte później, poprzez sądy, aż do zatrzymania ministrów na terenie pałacu prezydenckiego, są obarczone tym bezprawiem – powiedział w rozmowie z wpolityce.pl. Rozkaz był „sprzeczny” z decyzją prezydenta „i w tym sensie bezprawny” – ocenił.
Siewiera uważa ponadto, że sytuacja była trudna dla służb, bo otrzymali polecenie „urągające przyzwoitości i niemoralne”. Musieli działać „przeciwko ludziom, którym dużo, jako formacje zawdzięczają”. Wykonywanie rozkazów jest jednak zgodne z przysięgą, którą składali.