Branża modowa może mieć sobie wiele do zarzucenia w kontekście zanieczyszczeń, jakie emituje do środowiska. Do tego dochodzi jeszcze hodowla i zabijanie zwierząt na potrzeby gasnącego, ale wciąż obecnego na rynku przemysłu futrzarskiego. W związku z globalnym trendem zrównoważonego rozwoju duńska firma Ganni stworzyła nową linię torebek, które odpowiadają na potrzebę przemiany przemysłu modowego.
Ganni zaprezentowała linię toreb, które nie zawierają kontrowersyjnego futra oraz zanieczyszczającego plastiku. Produkty zostały wykonane z włókien pokrzywy, konopi i lnu. Ponadto Ganni wraz z marką BioFluff opracowały „pierwsze na świecie futro pochodzenia roślinnego„.
Według producenta materiał ten w przeciwieństwie do innych sztucznych futer nie zawiera żadnych tworzyw sztucznych, ani pochodnych ropy. Linia powstała w wyniku ekstrahowania włókien z odpadów rolniczych, co oznacza, że surowce są pochodzenia naturalnego, a sam „futrzany” materiał mógłby się rozłożyć w kilka tygodni.
Eksperci ds. klimatu ostrzegają, że globalna nadprodukcja odzieży i dodatków jest na porządku dziennym w branży modowej. Ma to wpływ na środowisko i klimat, a także zdrowie ludzi, którzy na co dzień mieszkają w pobliżu gigantycznych wysypisk śmieci.
Prawie połowa importowanych do Afryki ubrań trafia na śmietnik – twierdzi fundacja Or z siedzibą w Akrze, stolicy Ghany. Organizacja prowadzi kampanię, której celem jest uzyskanie odszkodowań za zanieczyszczenia generowane z innych kontynentów i krajów.
Działacze Stop Waste Colonialism twierdzą, że globalna branża modowa wykorzystuje rynki używanej odzieży na Globalnym Południu do pozbycia się swoich odpadów. Według Fashion United globalnej sieci modowej, przemysł odzieżowy produkuje od 100 do 150 mld artykułów rocznie.