To była wielka pompa. Legenda kina, australijski aktor Chris Hemsworth („Wyścig”, „Thor”) wraz ze swoją żoną Elsą Pataky w 2020 roku uczestniczyli w historycznym momencie wypuszczenia diabłów tasmańskich na wolność w ich kraju. „Zaraz, zaraz” – ktoś powie – „Przecież diabły tasmańskie to torbacze, a torbacze są zwierzętami właśnie z Australii”. Tak, ale w kontynentalnej części kraju te drapieżne torbacze nie występują już od…
… tu są właśnie wątpliwości. Wedle większości badań, ostatnie ślady bytności obecnego gatunku diabła to okres mniej więcej 3 tysięcy lat temu, zatem około tysiąca lat p.n.e. Są co prawda zoologowie, którzy uważają, że należałoby przesunąć tę granicę mniej więcej do XVI wieku, ale raczej dominuje pogląd, że diabły wymarły w kontynentalnej Australii w czasach antycznych.
A to istotna kwestia, bo czas, jaki minął od ich wymarcia, staje się kluczowy w obliczu projektu Aussie Ark, czyli planu przywrócenia tych zwierząt kontynentalnej części kraju. Od dawna diabły tasmańskie żyją tylko na Tasmanii, która to wyspa okazała się schronieniem nie tylko dla nich, ale i innych drapieżnych torbaczy, takich jak wilkowór tasmański.
Wilkowór był ostatnim dużym mięsożernym torbaczem, który oparł się ekspansji dingo – łożyskowego ssaka przybyłego do Australii wraz z ludźmi. Ostatni osobnik trzymany w niewoli zmarł jednak w 1936 roku w zoo w Hobart, a na wolności wilkowór został uznany za gatunek wymarły w 1986 roku.
Został diabeł tasmański, największy dzisiaj mięsożerny torbacz. Raczej padlinożerca, w mniejszym stopniu drapieżnik. Niegdyś żył w cieniu wilkowora i być może żywił się resztkami po jego ucztach. Teraz on jest szczytowym drapieżnikiem wyspy, ale dalsze przetrwanie tego tasmańskiego torbacza nie jest pewne. Tracą środowisko, zmienia się cała wyspa, ale to nie wszystko.
Diabły tasmańskie dziesiątkuje zwłaszcza zakaźna choroba nowotworowa zwana DFBT, czyli Devil Facial Tumour Disease. Rak pyska diabła wykryto w 1996 roku i przez kolejną dekadę choroba ta zdemolowała wręcz populację tego drapieżnika. Spadła ona o około 70 procent, z 53 tysięcy sztuk tych zwierząt w 1996 roku do zaledwie 17 tysięcy sztuk w 2020 roku.
Zwierzęta przekazują sobie tę wirusową chorobę poprzez ugryzienia, bowiem zwyczajowo podczas żerowania na mięsie diabły walczą ze sobą, ustalają hierarchię i podgryzają się wzajemnie. Rak deformuje pysk zwierzęcia, powstają guzy, narośla zbudowane z żywego mięsa. Zwierzę cierpi z bólu, nie może też przy tak zniekształconym pysku jeść. Umiera z głodu.
Stąd pomysł, by przenieść diabły tasmańskie z ich ostatniego schronienia, jaką jest wyspa Tasmania, do kontynentalnej części Australii, gdzie miałyby więcej przestrzeni i szans na przeżycie tak jak tysiące lat temu. Projekt Aussie Ark objął także ten ginący gatunek i w 2002 roku pierwsze 26 diabłów zostało wypuszczonych na wolność w sanktuarium Barrington Tops, około 300 km na północ od Sydney. W październiku 2020 roku aktor Chris Hemsworth i jego żona Elsa Pataky zrobili to osobiście i uwolnili 11 zwierząt, które dołączyły do 15 osobników wypuszczonych w marcu 2020 roku.
Wszystkie diabły były oznakowane i monitorowane. Stąd wiemy, że po trzech latach oczekiwania jedna z samic imieniem Lisa zaszła w ciążę i tak oto po 3 tysiącach lat w kontynentalnej Australii urodził się pierwszy diabeł.
Entuzjaści przywrócenia gatunku krzyczeli wtedy o wielkim sukcesie i historycznej chwili, przełomowej dla kraju i jego przyrody. Oznaczało to bowiem, że diabły tasmańskie – wbrew obawom – zaakceptowały warunki, jakie zastały w Nowej Południowej Walii. Różnią się one zasadniczo od Tasmanii. Nowa Południowa Walia nie ma takich lasów, w jakich żyją tam te torbacze, a jednak zaczęły się one mnożyć. Teraz plan zakłada ponad 40 narodzin w ciągu roku czy dwóch lat. A to oznaczałoby stworzenie populacji.
Sprawa jest spektakularna, bo oto diabeł tasmański stał się zwierzęciem już nie tylko wyspiarskim i ograniczonym do Tasmanii. Nie brakuje jednak sceptyków, którzy uważają, że te narodziny wcale nie są dobrą wiadomością. Diabły tasmańskie od trzech tysięcy lat nie należą bowiem do rodzimej fauny kontynentalnej Australii. Owszem, występowały tu kiedyś, ale dzisiaj są wprowadzone sztucznie i pytanie, czy mamy do czynienia z reintrodukcją, czy już z inwazją.
Diabły trafiły do ekosystemu, w którym od dawna ich nie było. Ekosystemu zdominowanego przez inne zwierzęta i układ troficzny, w którym szczytowym drapieżnikiem jest nieobecny na Tasmanii dingo. Wpływ pojawienia się nowych mięsożerców na to miejsce będzie ogromny. I może skończyć się katastrofą.
Zwolennicy projektu Aussie Ark mówią, że tak, ale będzie to wpływ zbawienny. Diabeł tasmański to ważny regulator i padlinożerca, a ponadto naukowcy liczą na to, że jego wpływ ograniczy liczebność prawdziwie inwazyjnych gatunków takich jak lisy czy zdziczałe koty.
Warto dodać, że przed diabłem tasmańskim kontynentalną Australią zamieszkiwały inne, wymarłe gatunki diabłów. Były to Sarcophilus laniarius z plejstocenu i Sarcophilus moornaensis z pliocenu. Oba były większe niż współczesny gatunek.