Była marszałek Sejmu przypomniała, że epidemia koronawirusa „spowodowała konieczność pracy zdalnej posłów”. – Nie uczestniczyłam w żadnych pracach związanych z organizacją wyborów korespondencyjnych poza legislacją – powiedziała Elżbieta Witek.
Posłanka PiS zaznaczyła, że „absolutnie nie wie od kogo i kiedy dowiedziała się o pomyśle przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej”. Zeznała, że przy ul. Nowogrodzkiej było co najmniej jedno posiedzenie PiS podczas której uznano, że forma korespondencyjna jest jedyną szansą na dotrzymanie konstytucyjnego terminu wyborów prezydenckich.
– Jarosław Kaczyński naturalnie brał udział w tej naradzie. Nie pamiętam jego opinii, tak samo jak opinii kolegów (…). Nie przypominam sobie, żebym o wyborach rozmawiałam z Jarosławem Gowinem – oświadczyła Witek.
E. Witek przed komisją śledczą. Padło pytanie o reasumpcję
Była marszałek Sejmu kilkukrotnie wymieniła uwagi z przewodniczącym komisji, apelując o „zadawanie precyzyjnych pytań, a nie komentowanie jej wystąpienia”. W pewnym momencie Joński zapytał, czy ówczesna marszałek Sejmu rozważała „reasumpcję wyborów prezydenckich„.
Wybory kopertowe. Komisja śledcza wyjaśnia elekcję, do której nie doszło
Pierwsza powołana komisja śledcza w Sejmie X kadencji zajmuje się wyjaśnianiem organizacji wyborów kopertowych w maju 2020 roku, do których nigdy nie doszło. Na ten cel z budżetu państwa wydano ponad 70 mln złotych. Do wtorku komisja ds. wyborów kopertowych przesłuchała: epidemiologa Roberta Flisiaka, byłego wicepremiera Jarosława Gowina, byłego posła Porozumienia Michała Wypija, byłych wiceszefów MAP: Artura Sobonia i Tomasza Szczegielniaka, b. ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz b. szefa KPRM Michała Dworczyka.
Wybory prezydenckie utrudnione były przez pandemię koronawirusa. Prawo i Sprawiedliwość w ostatniej chwili zdecydowało się na utrzymanie konstytucyjnego terminu zarządzonego przez marszałek Sejmu, jednak majowa elekcja w 2020 roku miała odbyć się po raz pierwszy w formie korespondencyjnej. Sprawa podzieliła obóz prawicy, co wywołało kryzys państwowy.
W błyskawicznym tempie uchwalono prawo, zgodnie z którym organizację wyborów przejęła od Państwowej Komisji Wyborczej Poczta Polska. Narodowemu operatorowi zlecono druk kart wyborczych, które później zmielono. Do tej pory poczta nie uzyskała całkowitego zwrotu za poniesione koszty. Jak wykazał raport NIK oraz wyrok WSA Poczta Polska nie miała odpowiednich uprawnień do przeprowadzenia takiej operacji.