O wynikach sekcji zwłok poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prokurator Andrzej Dubiel. – Nie dała odpowiedzi na pytanie o bezpośrednią przyczynę zgonu. Biegli wskazali na konieczność przeprowadzenia dodatkowych badań, w tym toksykologicznych i dopiero po uzyskaniu wyników z badań będą w stanie się wypowiedzieć na temat bezpośredniej przyczyny zgonu – powiedział.
Informacja o zatruciu pokarmowym trzech osób pojawiła się w lokalnych mediach w sobotę wieczorem. – Po tych doniesieniach z policją skontaktowały się jeszcze dwie osoby, które również kupiły domowe wyroby na targowisku w Nowej Dębie, ale ich nie zjadły. Policjanci pojechali do ich domów i zabezpieczyli kupioną galaretę garmażeryjną – przekazała wcześniej rzeczniczka tarnobrzeskiej policji podinsp. Beata Jędrzejewska-Wrona.
Zatrucie galaretą na Podkarpaciu. Zatrzymano małżeństwo
W sprawie zatrzymano małżeństwo spod Mielca: 55-letnią Reginę S. i o rok starszego Wiesława S. Stało się to po tym, jak w szpitalu zmarł 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N., który zjadł galaretę. Domowe wyroby własnej produkcji małżeństwo sprzedawało z samochodu, a zatruły się nimi również dwie inne osoby: 67- i 72-latka. Trafiły one pod opiekę lekarzy.
– (Małżonkowie) hodują trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego. Wyrabiają wędliny, które następnie są sprzedawane na terenie Nowej Dęby – potwierdził policyjne ustalenia rzecznik prokuratury w Tarnobrzegu.
Oboje usłyszeli zarzut, że „narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzy osoby poprzez sprzedaż im galarety mięsnej, uprzednio wyrobionej we własnym gospodarstwie domowym, z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie były ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych”.
Nowa Dęba. Jad kiełbasiany w domowej galarecie?
Małżeństwo przyznało się do zarzucanego im czynu, ale odmówiło składania wyjaśnień. Nie zgodzili się także odpowiedzieć na pytania prokuratora. Zastosowano wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze – dozór policji i zakaz wyrobów mięsnych oraz ich sprzedaży.
Jak przekazał prokurator, z dwóch kobiet, które trafiły do szpitala po zjedzeniu galarety mięsnej, jedna już opuściła szpital, a stan drugiej, przetransportowanej wcześniej do placówki w Krakowie, nie zagraża jej życiu. W sprawie mają być przesłuchane także inne osoby, które w sobotę kupiły w Nowej Dębie wyroby mięsne.
W sobotę, w domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli jeszcze około 20 kg wyrobów mięsnych, które zostaną przebadane przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Będą poddane badaniom m.in. na obecność laseczki jadu kiełbasianego oraz związków chemicznych stosowanych w truciznach na gryzonie.