Fundacja Wolność i Demokracja powstała w 2006 roku, a jednym z jej założycieli był Michał Dworczyk. Polityk przestał kierować organizacją w czasie, w którym objął mandat poselski. Z informacji, do których dotarli dziennikarze śledczy Radia ZET i RadioZET.pl wynika jednak, że pozostały w niej osoby „bliskie poprzedniemu obozowi władzy”.
Dotacje od kancelarii premiera
Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca ustalili, że w latach 2020-2023, w których poseł Prawa i Sprawiedliwości był członkiem Rady Ministrów, a przez pewien okres także szefem KPRM, kancelaria przekazała fundacji środki w łącznej kwocie 58,9 mln zł. Ostatnia dotacja została przyznana na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi i opiewała na ponad 3 mln zł.
Celem organizacji jest pomoc Polakom na Wschodzie i wsparcie przemian demokratycznych na terenach byłego Związku Sowieckiego. Przekazane we wrześniu ubiegłego roku środki miały umożliwić realizację projektu „Wsparcie dla organizacji i ośrodków polskich w obliczu wojny na Ukrainie”. Pierwsza dotacja z maja 2020 roku wyniosła 850 tys. zł i została przeznaczona na realizację programu „Polska Platforma Medialna na Białorusi 2020”.
Były sekretarz stanu w KPRM komentuje
W tym samym roku na konto fundacji trafiło niemal 8,5 mln zł. Rok później organizacja otrzymała 10,6 mln zł, w 2022 – 27,9 mln zł, a w 2023 – 11,8 mln zł. Decyzje o przekazaniu środków podejmowane były przez ówczesnego sekretarza stanu w KPRM Jana Dziedziczaka, zarówno w ramach otwartego konkursu, jak i z jego pominięciem. Polityk poinformował Radio ZET, że otrzymał w tej kwestii wyłączność kompetencyjną, w związku z czym Michał Dworczyk nie miał żadnego wpływu na podział środków.
Pytania dotyczące sprawy dziennikarze przesłali także do Fundacji Wolność i Demokracja oraz Michała Dworczyka. Chcieli ustalić, czy w powiązaniach polityka z organizacją i zajmowanym przez niego stanowisku nie dostrzeżono konfliktu interesów. Żadna ze stron nie udzieliła jednak odpowiedzi do czasu publikacji artykułu.