To może brzmi nieco dziwnie – kura, która jest nieśmiała i woli chować się w gąszczu tropikalnego lasu. Tak właśnie jest w wypadku jej dzikiego przodka, który do dzisiaj zachował się w gęstwinach południowej Azji. I który jest bezcenny, bo pozwala nam zaobserwować, jak przodkowie domowej kury wyglądali i jak zachowywali się tysiące lat temu, zanim ich udomowiono. A także jaki kryją sekret.
Ten dziki przodek drobiu to nie kura, ale kur. Kur bankiwa, bo ten gatunek uważany jest za prawdopodobnego protoplastę wszystkich mieszkańców i mieszkanek ferm kurzych na świecie. To dzięki niemu mamy kurczaki z rożna, jajka na Wielkanoc i pianie koguta o świcie.
To on rozpoczął zmiany, które doprowadziły do tego, że dzisiaj – także z powodu masowej hodowli zwierząt – mówimy o antropocenie, a kura domowa jest najliczniejszym ptakiem świata. Jej światową populację oblicza się na przeszło 30 miliardów osobników, wyłącznie w hodowli. Do tego dochodzi jeszcze nieliczna populacja właśnie kura bankiwa w Azji.
Takich kolorów, jakie ma samiec kura bankiwa ze świecą szukać u dzisiejszego drobiu hodowlanego, gdzie kury są albo jednolicie brunatne, albo białe, albo czarne. Tymczasem samiec ich dzikiego przodka zachował te wspaniałe, oryginalne barwy, stanowiące połączenie żółci, czerwieni, złota i brązu, mieniącej się zieleni i czerni, z długim, niebieskawym ogonem.
Istnieje kilka ras kur, które przypominają tego przodka, zalicza się do nich np. nasza polska zielononóżka kuropatwiana.
Też ma te wspaniałe barwy, które zachował kur bankiwa – dziki drób z południowej Azji.
To, że to on jest przodkiem kur domowych jest raczej jasne. Pozostaje kwestia, czy tylko on. W grę bowiem wchodzić może jakiś wymarły już gatunek, a także także kur siwy – gatunek ograniczony wyłącznie do Indii, gdzie jest wciąż jeszcze dość liczny.
W odróżnieniu od kura bankiwa, u którego dominują żółcie, brązy, złoto i czerwienie, kur siwy jest raczej czarny w jaśniejsze kropki. W jego wypadku efektownie wygląda także kura – ma niebieską pierś z pięknym nakrapianiem.
Jednakże tak jak u każdego przedstawiciela kurów różnice między samce a samicą są potężne. To dymorfizm płciowy, który zachowały także domowe koguty i kwoki.
Kur bankiwa tym się różni od kura siwego, że jest znacznie szerzej rozprzestrzeniony w Azji – od Indii aż po Indonezją, a także prowincje środkowych i południowych Chin. Dlatego Hindusi i Chińczycy do dzisiaj spierają się, kto z nich udomowił kurę i kiedy to się stało.
Chińczycy uważają, że ich cywilizacja zrobiła to dobre trzy tysiące lat temu wcześniej niż kury zaczęły być ptakami trzymanymi w dolinie Indusu. To jednak kwestia tego, jak rozumiemy udomowienie. Niewykluczone, że kury były ptakami początkowo luźno związanymi z człowiekiem. Podchodziły pod jego uprawy, wyjadały część, w zamian ten podbierał im jaja i polował na nie.
W każdym razie mówimy o przedziale od 6 do 3 tysięcy lat przed naszą erą, co znaczy, że kura jest jednym z najstarszych zwierząt domowych. I dzisiaj jednym z najpopularniejszych i najliczniej występujących.
Dziki kur bankiwa zachował pierwotne zwyczaje. Nie tylko te wspaniałe barwy, ale także płochliwość i ostrożność. Gdy wyruszy się do lasu w Indiach, Tajlandii, Birmie czy Indonezji o świcie, wówczas można zobaczyć grupki tych ptaków żerujące po wyjściu z zarośli wraz z nastaniem dnia.
Wydawać się wtedy może, że to zbiegłe komuś kury, ale tak nie jest. Na widok ludzi kogut zareaguje ostrzegawczym pianiem albo skrzekiem, kwoki zagdaczą i znikną w gąszczu. A jeżeli niebezpieczeństwo jest nagłe, wówczas pokażą najbardziej skrywany sekret drobiu – umiejętność latania.
Przyjęło się, że kury to nieloty. To jednak nie jest prawdą. To, że domowe kury nie latają jest efektem wpływu człowieka, który w ramach hodowli oduczył je tego, nadal mało aerodynamiczne sylwetki, uwstecznił lotki. Swego czasu jednak sensacją był film, na którym kura wzbiła się do lotu, udowadniając, że w skrajnych wypadkach te ptaki są w stanie to zrobić i pokonać nieduży odcinek.
Kur bankiwa i inne gatunki dzikich kurów z Azji także potrafią latać. Zachowały te umiejętność i w razie popłochu, nagłego ataku czy innej konieczności wzbijają się w powietrze. Przypominają wtedy nieco bażanty albo cietrzewie. Nie są dobrymi lotnikami, to jednak ptaki grzebiące, ale gdy je zmusić, to i kura poleci.