Na antenie TVN24 wicemarszałek Sejmu stwierdził wprost: „To pokazuje, jak zgniłe państwo zostawiło Prawo i Sprawiedliwość”.
Tusk o detektywie Obajtka
To kontynuacja doniesień, którymi podczas popołudniowej konferencji podzielił się premier Donald Tusk. Jak informował, jego administracja weszła w posiadanie dokumentów, z których wynika, że były prezes Orlenu Daniel Obajtek zatrudnił detektywa mającego za zadanie śledzenie polityków Koalicji Obywatelskiej.
Śledzeni mieli być m.in. Jan Grabiec, Andrzej Halicki i Marcin Kierwiński. – Prezes Obajtek podpisał m.in. zlecenie dla detektywa, którego zadaniem było, jak nazwano w piśmie, identyfikacja działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen. (…) Być może te dokumenty ujrzą światło dzienne – powiedział premier.
Usługi te kosztowały ponad 1 milion złotych rocznie. – Już nie tylko pegasusy, hermesy, Ziobry, Kamińskie i Wąsiki, ale też spółki Skarbu Państwa uczestniczyły w tej inwigilacji – dodał.
Obajtek zaprzecza doniesieniom
Były prezes Orlenu na doniesienia odpowiedział nieco ponad godzinę później. „Kategorycznie zaprzeczam” – oświadczył Daniel Obajtek nazywając słowa premiera kłamstwem.
„Podał Pan kwotę za ochronę, którą przyznała mi Rada Nadzorcza koncernu w czasie, gdy realizowaliśmy strategiczne procesy połączenia. Taka ochrona była standardową praktyką, stosowaną również przez Jacka Krawca. Ma Pan złe informacje” – czytamy.
Firma zabrała głos
Do sprawy odniósł się także firma, która miała świadczyć owe usługi. „W związku z informacjami dotyczącymi współpracy mojej firmy ze spółką Orlen Ochrona informuję, że świadczymy usługi ochrony dla firm, korporacji i przedsiębiorców zgodnie z najwyższymi standardami i zgodnie z obowiązującą ustawą” – napisał w mediach społecznościowych Wojciech Koszczyński.
I dalej: „Zlecenie, które realizowaliśmy dla Orlen Ochrona dotyczyło ochrony mienia i osób oraz działań stanowiących akt nieuczciwej konkurencji wobec spółki. Do tych działań nie należało śledzenie posłów”.