Informacja o zatruciu pokarmowym trzech osób pojawiła się w lokalnych mediach w połowie lutego. – Po tych doniesieniach z policją skontaktowały się jeszcze dwie osoby, które również kupiły domowe wyroby na targowisku w Nowej Dębie, ale ich nie zjadły. Policjanci pojechali do ich domów i zabezpieczyli kupioną galaretę garmażeryjną – przekazała Interii rzeczniczka tarnobrzeskiej policji podinsp. Beata Jędrzejewska-Wrona.
– W badaniach próbek galarety znaleziono bardzo wysoką zawartość azotynu sodu – wyjaśnił w rozmowie z Radiem Lublin dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, prof. Stanisław Winiarczyk.
– Stężenie azotynu sodu wahało się od 16 do 19 tys. miligramów na kilogram produktu. Z kolei badanie nieznanej substancji dostarczonej przez prokuraturę w postaci białego proszku wykazało, że jest to czysty chemicznie azotyn, który prawdopodobnie mógł być dodany omyłkowo do galarety – dodał.
Jak zaznaczył, środek ten jest używany do peklowania mięsa, ale nie w takim stężeniu. – Dopuszczalna ilość dodatku azotynu sodu w procesie peklowania surowca mięsnego waha się od 100 do 150 miligramów na kilogram surowca. Proszę porównać 100, 150 miligramów do 16 lub 19 tys. miligramów – dodał.
Nowa Dęba: Wyniki badań galarety
Regina i Wiesław S., którzy sprzedawali galaretę mięsną wyprodukowaną we własnym gospodarstwie domowym, usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Azotyn sodu to nieorganiczny związek chemiczny, sól kwasu azotawego i sodu. Stosowany jest jako substrat przy produkcji barwników oraz jako dodatek konserwujący do żywności o symbolu E250. W dużych stężeniach substancja ta jest śmiertelna.
Wkrótce więcej informacji.