Marcowe posiedzenie Sejmu rozpoczęło się od ślubowania poselskiego Moniki Pawłowskiej, która oficjalnie objęła mandat po Mariuszu Kamińskim. Nowa posłanka ślubowała bez zwrotu „tak mi dopomóż Bóg”. Gdy marszałek Szymon Hołownia odczytywał rotę ślubowania, ławy zajmowane przez polityków PiS świeciły pustkami. Posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego wrócili na salę plenarną dopiero po fakcie.
Pawłowska o objęciu mandatu: Nie mogłam się nie zgodzić
Kwestia objęcia mandatu przez Monikę Pawłowską od początku budziła duże emocje. Szczególnie w szeregach polityków PiS, którzy konsekwentnie twierdzili, że Mariusz Kamiński wciąż jest posłem. Pawłowska przekonywała jednak, że „nie mogła się nie zgodzić na objęcie mandatu”. – Otrzymuję setki, tysiące wiadomości, telefonów od mieszkańców, sympatyków, samorządowców z województwa lubelskiego, którzy ciągle pytają mnie, kiedy znowu będą sprawowała mandat poselski – mówiła przed posiedzeniem w rozmowie z „Wprost”. – Bardzo ubolewają, że nie ma mnie w Sejmie, że nie mam narzędzi do pomagania ludziom – dodawała.
– Będę składała wniosek o przyjęcie do Klubu Parlamentarnego PiS. Jeżeli nie zostanę przyjęta, to będę posłanką niezrzeszoną – zapowiadała wówczas Pawłowska. Problem jednak w tym, że politycy PiS zdania nie zmieniają i uważają, że jest ona „461. posłem”. Wszystko wskazuje więc na to, że Pawłowska będzie posłanką niezrzeszoną. – Jako niezrzeszona mam takie samo prawo do zabierania głosu w debatach, do zasiadania w komisjach sejmowych, do prowadzenia biura, do kontroli w urzędach i spółkach jak każdy inny poseł – zauważała w rozmowie z „Wprost” posłanka.
Pawłowska do Sejmu dostała się w 2019 roku z list SLD. Reprezentowała wówczas barwy Wiosny i wielokrotnie krytykowała ówczesną władzę. Jednak w marcu 2021 roku opuściła klub Lewicy i dołączyła do klubu Porozumienia Jarosława Gowina, a po kilku miesiącach do klubu Prawa i Sprawiedliwości. To właśnie z list PiS ubiegała o parlamentarną reelekcję.