Dotychczasowe prognozy na temat zmian w Arktyce skupiały się raczej na ocenie czasu w perspektywie przynajmniej jednego miesiąca. Badacze z Uniwersytetu Kolorado w Boulder postanowili, że przeanalizują jej przyszłość z perspektywy pojedynczych dni.
Na tej podstawie doszli do wniosku, że Arktyka bez pokrywy lodowej nadejdzie mniej więcej o dekadę wcześniej niż zakładano do tej pory. Pierwsze dni bez lodu mogą pojawić się już za kilka lat – możliwe, że jeszcze w tej dekadzie, a najpóźniej na początku lat 30.
Zobacz też: czy niedźwiedzie polarne mogą żyć na lądzie?
Należy się też spodziewać, że do połowy stulecia we wrześniu będzie rozpoczynać się okres, kiedy pokrywa lodowa w regionie będzie minimalna. Wówczas nawet przez cały miesiąc Arktyka będzie mogła być pozbawiona pływającego lodu. Co więcej, pod koniec stulecia sezon bez lodu może trwać już kilka miesięcy w roku.
Badacze są przy tym przekonani, że krótkie okresy bez pokrywy lodowej w Arktyce są nieuniknione. I to bez względu na to, jak szybko ludzkość zacznie ograniczać emisje gazów cieplarnianych. Po prostu globalne ocieplenie osiągnie zbyt wysoki poziom, by lód w regionie mógł utrzymywać się przez cały rok.
Niejasne jest jednak to, jak długie będą te okresy oraz jak szybko będą postępować dalsze zmiany. W przypadku wysokich emisji pierwszy wrzesień bez pokrywy lodowej może nadejść już w okolicach 2035 r. W przypadku ich znacznego ograniczenia – gdzieś około roku 2065. Różnica jest więc znacząca.
Twórcy badania wskazują, że główną przyczyną utraty lodu morskiego jest emisja gazów cieplarnianych. Co więcej, im mniej pokrywy śnieżnej i lodowej, tym większa ilość ciepła pochodzącego z promieniowania słonecznego jest pochłaniana przez ocean. I tym szybsze topnienie lodu oraz ocieplenie Arktyki, która jest najszybciej ogrzewającym się obszarem na naszej planecie.
„Zmniejszanie się pokrywy lodowej morskiej ma znaczący wpływ na zwierzęta arktyczne, których przetrwanie zależy od lodu morskiego, w tym foki i niedźwiedzie polarne” – informują naukowcy z USA.
Ponadto badacze obawiają się, że w miarę dalszego ocieplania do Oceanu Arktycznego mogą przedostać się ryby będące gatunkiem obcym. Wpływ konkretnego gatunku na lokalne ekosystemy jest niejasny, ale ogólnie gatunki obce są dużym problemem na całym świecie. Są źródłem poważnych zmian i wypierają rodzime gatunki, co w rezultacie często prowadzi do poważnych strat: zarówno dla środowiska, jak i lokalnej ludności.
– Utrata lodu morskiego stwarza również ryzyko dla społeczności żyjących w pobliżu regionu przybrzeżnego. Lód morski odgrywa znaczącą rolę w łagodzeniu skutków fal oceanicznych na tereny przybrzeżne. W miarę cofania się lodu morskiego fale oceaniczne będą się zwiększać, powodując erozję wybrzeży – wyjaśnia Alexandra Jahn, profesor nadzwyczajna nauk o atmosferze i oceanach z uniwersytetu w Kolorado.
W skrajnym przypadku dużych emisji gazów cieplarnianych Arktyka mogłaby być pozbawiona pokrywy lodowej nawet przez dziewięć miesięcy w roku. Zmiany w regionie byłyby więc naprawdę ogromne.
– To przekształciłoby Arktykę w zupełnie inne środowisko, z białej letniej Arktyki w niebieską Arktykę – mówi Jahn. – Zatem nawet jeśli warunki wolne od lodu są nieuniknione, nadal musimy utrzymywać nasze emisje na jak najniższym poziomi – dodaje.
Na ten moment ludzkość znajduje się na ścieżce średnich emisji. Oznacza to, że pod koniec wieku okresy bez pokrywy lodowej mogą trwać w Arktyce mniej więcej trzy miesiące, prawdopodobnie od sierpnia do października. Warto przy tym zaznaczyć, że do takiej sytuacji nie będzie dochodzić każdego roku. Czasami taki okres potrwa kilka tygodni, a czasami dłużej niż trzy miesiące.
Budowa pokrywy lodowej na Grenlandii trwała tysiące lat. Nadzieję w serca naukowców wlewa to, że lód morski w Arktyce może powrócić znacznie szybciej. Oczywiście o ile poziom globalnego ocieplenia zostanie zmniejszony. – Nawet jeśli stopimy cały lód morski Arktyki, jeśli uda nam się w przyszłości wymyślić, jak usunąć CO2 z atmosfery, aby odwrócić proces ocieplenia, lód morski powróci w ciągu dziesięciu lat- kończy Jahn.
Warto też wyjaśnić, że dla naukowców Arktyka wolna od lodu nie oznacza, że w wodzie kompletnie nie będzie lodu.
Gdy o tym mówią, mają na myśli sytuację, gdy ocean ma mniej niż 1 milion kilometrów kwadratowych lodu. Próg ten stanowi mniej niż 20 proc. minimalnej sezonowej pokrywy lodowej w regionie w latach 80. XX w.
W ostatnich latach we wrześniu powierzchnia lodu morskiego na Oceanie Arktycznym wynosiła co najmniej 3,3 miliona kilometrów kwadratowych.
Wyniki badania opublikowane w czasopiśmie Nature Reviews Earth & Environment.