Dzień po śmierci Aleksieja Nawalnego Szymon Hołownia powiedział: „Putina wgnieciemy w ziemię. Prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz”. W sobotę ponownie tłumaczył się ze swoich słów.
– Proszę pamiętać w jakim kontekście rozmawialiśmy o tym i w jakim kontekście padły te słowa. To było dzień po tym jak Putin zamordował Nawalnego. Na takie rzeczy nie może być zgody w naszym porządku – odpowiadał dziennikarzowi portalu tarnogorski.info.
Hołownia o rosyjskim imperializmie
Polityk jasno wskazał, że w Rosji nadal istnieją imperialistyczne przekonania. – My musimy dzisiaj temu imperializmowi rosyjskiemu się stawiać. Nie będziemy atakować Rosji, nie będziemy doprowadzać do tego, że to my będziemy jakimś agresorem w konflikcie – zapewnił.
I dalej. – Natomiast powinniśmy dzisiaj bardzo jasno i wyraźnie powiedzieć, że musimy zrobić wszystko, żeby taka Rosja, którą reprezentuje reżim Władimira Putina, została pokonana na Ukrainie, bo w przeciwnym razie zacznie zagrażać to naszemu bezpieczeństwu – dodał.
Jak jednak podkreślił, Polska nie planuje ataku. – Uspakajam pana, nikt nie ma planów najazdu na Rosję, nikt nie ma planu atakowania Rosji. Natomiast musimy być gotowi bronić się przed Rosją, musimy być gotowi. żeby wspierać Ukrainę – powiedział.
Hołownia starł się z dziennikarzem
Dziennikarz ponownie jednak wyciągnął słowa polityka o „wgniataniu Putina w ziemię”. Tym razem odpowiedź Hołowni była bardziej emocjonalna. – Cieszę się, że pan z taką też precyzją odwołuje się do mojej wypowiedzi. Moja żona pojedzie na front – powiedział.
– Moja żona zginie, jeżeli będzie konflikt zbrojny, zanim pan czy ja zdążymy zrobić cokolwiek, dlatego że służy realnie w siłach zbrojnych a nie wojuje słowem tak jak my to w mediach czy w polityce robimy – dodał.
Żona marszałka Sejmu Urszula Brzezińska-Hołownia od lat służy w polskiej armii. Jestjedną z czterech kobiet w Polsce z uprawnieniami pilota myśliwca. – Jeśli będzie trzeba bronić ojczyzny to ja nie mam wątpliwości, że za przykładem mojej żony na front pójdę. Myślę, że tej odwagi wystarczy też niejednemu dziennikarzowi i niejednemu politykowi – powiedział.
Hołownia zapytany został także o twierdzenia, że podżega on do wojny. – Mogą się pojawiać takie głosy, ale ja nie wszystkimi głosami muszę się przejmować, jeżeli wypaczają albo nie rozumieją sensu tego, co chcę powiedzieć. Ja nie podżegam do wojny, ja jestem człowiekiem pokoju – podkreślił.