W ciągu zaledwie kilku tygodni mamy kolejny przypadek, gdy w Słowacji ludzie wchodzą w ryzykowny i niebezpieczny konflikt z niedźwiedziami brunatnymi. W połowie marca grasujący w Liptovskim Mikulasu niedźwiedź, o którym pisaliśmy w Zielonej Interii, wzbudził wiele emocji w Słowacji. Pędził po ulicy miasta, ludzie uciekali. Według ostatnich doniesień w wyniku niespodziewanego spotkania z drapieżnikiem zostało poszkodowanych pięć osób. Tamten niedźwiedź zbiegł w góry, ale cztery dni przyszła wiadomość, że go zastrzelono.
Wtedy wiele osób domagało się odstrzału zwierzęcia jako potencjalnego zagrożenia. Niedźwiedzia nawet w polskich mediach przedstawiano jako krwiożerczą bestię, którą trzeba zlikwidować jak najszybciej. W Słowacji pojawiały się pomysły nowych uregulowań prawnych i odstrzału. Słowacja ma się domagać w Unii Europejskiej zmian w zakresie statusu ochronnego niedźwiedzia brunatnego.
Niedźwiedź został zraniony i ucieka
Teraz w okolicach Żyliny pojawił się inny osobnik. To niemal 100 km od Liprovsky’ego Mikulasu, który leży blisko Tatr. Żylina natomiast położona jest bliżej czeskiej granicy Słowacji i naprzeciw Śląska Cieszyńskiego. Tutejszy niedźwiedź miał napotkać w lesie człowieka, który twierdzi, że był grzybiarzem i postrzelił zwierzę w obronie własnej, gdyż to go zaatakowało. W komunikacie zamieszczonym na słowackim portalu myzilina.sme.sk czytamy: „W sobotę około godziny 11:00 nad wsią Stránavy w powiecie żylińskim niedźwiedź zaatakował młodego mężczyznę. Mężczyzna schodził ze szlaku turystycznego, szukając grzybów w gęstym lesie. W samoobronie strzelił do niedźwiedzia z krótkiej broni kulowej. Mężczyzna nie odniósł obrażeń.”
Niedźwiedzie brunatne wchodzą w konflikty z ludźmi123RF/PICSEL
Służby zawiadomione przez turystę poinformowały z kolei Departament Komunikacji i Promocji Państwowej Ochrony Przyrody. Zebrał się sztab kryzysowy i ruszyła obława na rannego niedźwiedzia, które ucieka przed oprawcami. Słowackie media podają, że biorący udział w nagonce myśliwi w sobotę też użyli broni, gdyż – jak czytamy na myzilina – zwierzę miało ich zaatakować.
Media słowackie nadały już ostrzeżenie i ogłosiły alert dla tego rejonu kraju, bowiem niedźwiedź może być niebezpieczny dla ludzi. Krwawi, cierpi, jest rozdrażniony i wystraszony. A ten okres roku w Słowacji stanowi niemal gong dla ludzi, którzy idą do miejscowych lasów w poszukiwaniu poroży jeleni. Ich poszukiwanie i zbieranie jest tu niezwykle popularne.
Rejon Słowacji, w którym trwa obława na niedźwiedziaINTERIA.PL
Niedźwiedź brunatny nadal jest zwierzęciem w Europie ginącym, dodajmy. Nie licząc Rosji, gdzie żyje ich najwięcej, to najliczniejszą populacją dysponuje teraz Rumunia, gdzie liczba tych ssaków przekracza 5 tys. Rumuni żyją z niedźwiedziami na co dzień, zwłaszcza na terenach Transylwanii czy Karpat.
Kraje skandynawskie, takie jak Szwecja czy Finlandia, zamieszkuje po 2-3 tys. niedźwiedzi, a populacja słowacka wzrosła z około 800 osobników w 2007 r. do ponad 1000, może 1500 obecnie (słowaccy leśnicy uważają, że nawet więcej). To dwukrotny wzrost i liczba niedźwiedzi, o której w Polsce nie mamy co myśleć.
W słowackich Tatrach ktoś nielegalnie zastrzelił niedźwiedzia brunatnego (zdj. ilustracyjne)123RF/PICSEL
Liczba niedźwiedzi w Słowacji wzrosła. Przez kukurydzę
Problemem w Słowacji są też masowe uprawy roślin. Niedźwiedzie uwielbiają kukurydzę, a ta stała się niezwykle modna w Słowacji. Jest sadzona na polach poniżej słowackich gór, na terenach nizinnych kraju i przyciąga niedźwiedzie. Już kilka lat temu obrazki, na których te zwierzęta buszowały w kukurydzianych polach, objadając się kolbami, były całkiem częste. Najwięcej niedźwiedzi brunatnych w Słowacji mieszka właśnie nie w Tatrach czy innych pasmach karpackich, ale okolicach Banskiej Bystrzycy. To środkowa część kraju, poza głównymi pasmami górskimi.
„Drwale i inne opowieści Bieszczadu”: Niedźwiedź vs. żubrPolsat Play