Nie wydaje się, żeby rolnicy planowali zakończyć swoje protesty. W czwartek protestowali ponownie. Tym razem nie blokowali jednak dróg, a pojawili się przed wieloma biurami poselskimi.
Rolnicy wylali gnojówkę przed biurem Hetmana
Rolnicy zaprotestowali m.in. przed biurem poselskim ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Hetmana w Lublinie. – Jakieś sympatyczne osoby pod osłoną nocy wylały mi gnojowice na schody przed moim biurem poselskim – przekazał na nagraniu w mediach społecznościowych polityk.
– Chciałbym im bardzo serdecznie za to podziękować, bo ten gnój traktuje jako symbol. To jest gnój, jaki musimy posprzątać po PiS. To jest gnój, jaki zostawił nam PiS po swoich ośmiu latach rządów – usłyszeliśmy.
Minister wykorzystał okazję, żeby zachęcić do głosowania na swoje ugrupowanie w zbliżających się wyborach samorządowych. Te odbędą się już w najbliższą niedzielę, 7 kwietnia. – Jeśli nie chcecie takiego gnoju w samorządach, to zagłosujcie na Trzecią Drogę – powiedział Hetman.
Czwartkowe protesty rolników
Biuro poselskie Hetmana nie jest jedynym, pod którym zdecydowali się zaprotestować rolnicy. Podobne „prezenty” zostawione zostały m.in. pod biurem marszałka Sejmu Szymona Hołowni w Białymstoku, czy też pod biurem posła PiS Sławomira Zawiślaka w Hrubieszowie.
Rolnicy zniszczyli zabytkowe drzwi do biura Wałęsy
Analogiczne zdarzenie miało miejsce także w Gdańsku, pod biurem poselskim Jarosława Wałęsy z Koalicji Obywatelskiej. Tam jednak rolnicy użyli czegoś więcej, niż słomy i gnojówki.
Zdarzenie Wałęsa relacjonował następująco: „Grupa kilkunastu rolników wylała na drzwi, okna i przedproża mojego biura kwas masłowy oraz pozostawiła wiadro z obornikiem. Z relacji naszego sąsiada wynika, że pani i panowie byli bardzo agresywni. Początkowo nie wiedzieliśmy, że drzwi potraktowane zostały żrącym kwasem, myśleliśmy, że to tylko rolnicze nieczystości”.
Kluczowe w zdarzeniu były jednak szkody poniesione przez polityka. „Moje biuro poselskie znajduje się w starej, XVII-wiecznej kamienicy. Drzwi, które zostały zniszczone przez grupę chuliganów to zabytek, chroniony prawnie. Prawdopodobnie ich wymiana bądź naprawa kosztować będzie kilkadziesiąt tysięcy złotych” – czytamy w jego oświadczeniu.