We wtorek 9 kwietnia premier Donald Tusk ogłosił, że powinniśmy przygotować się na rekonstrukcję rządu. – Już o tym mówiłem, że przełom wiosny i lata wydaje mi się takim stosownym momentem. I będzie ona zależała wyłącznie, tylko i wyłącznie od merytorycznej oceny ministrów albo ich decyzji politycznej – podkreślał.
Rekonstrukcja rządu? Połowa Polaków jest za
Nieoficjalnie mówi się o tym, że rekonstrukcja powiązana jest z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. O Brukselę mieliby zawalczyć minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, minister aktywów państwowych Borys Budka oraz minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman.
W sondażu dotyczącym rekonstrukcji zapytano Polaków, czy w ogóle powinno dojść do takiego przetasowania w rządzie. Twierdząco odpowiedziało 49,1 proc. ankietowanych. 21,2 wskazało na opcję „zdecydowanie tak”, a 27,9 na wersję „raczej tak”.
Rekonstrukcji nie chce z kolei 34,9 proc. badanych. 23,2 proc. z nich wybrało odpowiedź „raczej nie”, a 11,7 proc. „zdecydowanie nie”. Aż 16 proc. pytanych nie miało żadnego zdania w tej kwestii.
Polacy chcą rekonstrukcji. „Tli się niezadowolenie”
Profesor Uniwersytetu Szczecińskiego Maciej Drzonek wskazuje, że pewnym sygnałem dla rządu, że konieczna jest rekonstrukcja, mogły być wyniki wyborów samorządowych. – Tli się ostrożne niezadowolenie w stosunku do sposobu sprawowania władzy przez obecną ekipę – dodawał.
Szczeciński naukowiec podkreślał, że najbardziej rzuca się w oczy hasło „100 konkretów na 100 dni” Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem wyborcy, którzy nie należą do żelaznego elektoratu tej partii, muszą dostrzegać rozminięcie się tej zapowiedzi z rzeczywistością.
– Zadyma wokół „100 konkretów na 100 dni” pokazuje, że niewiele z tego zostało zrealizowane jeden do jednego. Jakąś część rozpoczęto, ale trochę utykają – dodawał dr Krzysztof Piekarski, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem może świadczyć to o tym, że niektórzy ministrowie nie radzą sobie z wykonywaniem zleconych im zadań.