Choć w policyjnym komunikacie nie pojawia się nazwisko zamieszanego polityka, media już wcześniej informowały, że wieniec spod pomnika zabrał Jarosław Kaczyński. Prezes PiS najpierw przy pomocy kombinerek próbował zdjąć z wiązanki tabliczkę, a później zabrał całość ze sobą. Policjanci poinformowali go wówczas, że popełnia wykroczenie.
Jarosław Kaczyński zabrał prowokacyjny wieniec
— Panowie mają swoje poczucie prawa. Słyszeli panowie Tuska? — pytał ich polityk. Na wspomnianym wieńcu widniał napis „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski”.
Do przyniesienia prowokacyjnej wiązanki przyznał się Zbigniew Komosa, uczestniczący w kontrmanifestacji na placu Piłsudskiego. Aktywista podkreślał, że ma przy sobie wyrok Sądu Najwyższego, który zezwalał mu na umieszczenie takiego wieńca przy pomniku.
Komunikat policji po incydencie na pl. Piłsudskiego
Całe zdarzenie skomentowała później policja, wydając komunikat na swojej stronie internetowej. „Dzisiaj na pl. Piłsudskiego przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej doszło do incydentu z udziałem parlamentarzysty, który zabrał wieniec złożony w tym miejscu przez inną osobę” – czytamy w oświadczeniu rzecznika prasowego KSP.
„Policjanci dokumentowali przebieg zdarzenia, w którego czasie czynności prowadził także nasz Zespół Antykonfliktowy starając się zapobiec naruszeniu prawa i informując posła o zgodnym z nim zachowaniu” – dodawano.
„Z uwagi na to, że całe zajście zostało nagrane, a parlamentarzysta jest osobą powszechnie znaną – jego zatrzymanie nie było niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania, a więc nie zachodziły przesłanki do wymaganego dla podjęcia takiego działania” – podkreślał rzecznik.
„Dalsze czynności w powyższej sprawie będą procedowane zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami” – informowano na stronach Komendy Stołecznej Policji.