Pierwsza tura wyborów na prezydenta Gliwic zakończyła się niespodzianką. Zwyciężyła Katarzyna Kuczyńska-Budka, prywatnie żona ministra i polityka KO Borysa Budki, która wyprzedziła zastępcę prezydenta Gliwic Mariusza Śpiewoka. Kuczyńska-Budka zdobyła 38,6 proc. głosów, a Śpiewok – 27,8 proc. To oznacza, że w najbliższą niedzielę w mieście odbędzie się druga tura wyborów. Jednocześnie żona Budki uzyskała już reelekcję do rady miasta, w której zasiada od 2018 roku.
Minister został zapytany w programie „Gość Wydarzeń” na antenie Polsat News, na ile nazwisko ma znaczenie w wyborczej rozgrywce w Gliwicach. – Moja żona po pięciu latach w radzie miasta uzyskała reelekcję i to z historycznym wynikiem. Bardzo mocno jej kibicuję w wyborach na prezydenta Gliwic – podkreślał. – Kwalifikacje, ciężka praca i kompetencje robią swoje. Moja żona zapracowała na swój sukces – dodawał polityk KO.
– Moje nazwisko jej pomaga i też szkodzi. Ostatnio ktoś na ulicy ją zaczepił i zadeklarował, że na nią zagłosuje, ale żeby się ze mną rozwiodła – śmiał się Budka. – Niestety to, że jestem jej mężem to pewnie część spraw jej utrudnia – przyznał. Na pytanie, czy w razie wygranej jego żony popłynie do Gliwic strumień rządowych pieniędzy, odparł, że rząd „zawsze wspiera samorządy, które chcą współpracować”.
Kuczyńska-Budka: Mój mąż ma tylko jeden głos
Katarzyna Kuczyńska-Budka od samego początku musiała odpowiadać na pytania dotyczące jej męża. W styczniowej rozmowie z portalem „Ślązag” podkreślała, że pracę w administracji zaczęła ponad dwadzieścia lat temu. – Pracowałam dla prezydentów miast, wojewodów i marszałków z różnych opcji politycznych – wymieniała. I podkreślała, że w wyborach „decydują mieszkańcy”. – Mój mąż, tak jak każdy gliwiczanin, ma tylko jeden głos – dodawała.
Na stronie Kuczyńskiej-Budki przeczytać można, że popierają ją czołowi politycy KO, w tym Donald Tusk, Małgorzata Kidawa-Błońska czy Rafał Trzaskowski. „Najlepszy z możliwych wyborów” – stwierdził Tusk.