W środę w Sejmie miała miejsce debata nad złożonym przez posłów PiS wnioskiem o wotum nieufności dla ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza.
Debata w Sejmie ws. Sienkiewicza. Tusk broni ministra kultury
W trakcie debaty głos zabrał premier Donald Tusk.
– Byłem przekonany od samego początku, że pan minister Bartłomiej Sienkiewicz nie potrzebuje mojej pomocy, ani opieki w dniu, w którym PiS postanowił złożyć wotum nieufności wobec niego – mówił Tusk. – Nic lepiej nie broni jego dobrego imienia i jego służby Rzeczpospolitej niż jego czyny i działania. Od zawsze, od kiedy stał się dorosłym człowiekiem. I nikt lepiej się nie obroni z tego miejsca niż on sam – dodał, już po wystąpieniu samego Sienkiewicza.
– Wszyscy, którzy go znają, wiedzą też, że jest jednym z najciekawszych intelektualnie polityków, ludzi służby publicznej. Autorem bardzo ciekawych książek, rozpraw, artykułów. Nie mam wątpliwości, że prawdopodobnie Bartłomiej Sienkiewicz napisał więcej mądrych rzeczy, niż wnioskodawca przeczytał w życiu – kontynuował.
Premier Tusk uderza w TVP za PiS
Podczas przemówienia Tuska na sali byli jedynie pojedynczy posłowie PiS-u.
– Nie dziwię się, że wnioskodawców praktycznie nie ma na sali, że uciekli. Bo chyba zdali sobie sprawę, że wywołali debatę, w której przychodzi moment powiedzenia prawdy o tym najpoważniejszym wymiarze etycznym, moralnym, ale też ustrojowym i politycznym – mówił Tusk.
Następnie Tusk przywołał słowa Marcina Wolskiego o propagandzie w TVP. Zarzucał też związanym z PiS-em działaczom wykorzystywanie TVP do czerpania korzyści finansowych.
– Jest pełna dokumentacja, która zostanie ujawniona i wszyscy Polacy zobaczą pełną dokumentację. Na przykład takie informacje, że 5 ludzi, którzy rządzili TVP, zarobiło w ciągu roku ponad 4 mln złotych – mówił Tusk. – Ci, którzy osiem lat temu rzucili się z taką pasją na sądy i media, jak w wielu miejscach na świecie, w dawnej, niedawnej przeszłości, rzucili się po to, żeby władza mogła kraść. Potem były sądy, żeby władza mogła kraść bezkarnie i potem były media publiczne, żeby ludzie o tym się nie dowiedzieli – stwierdził.