Były minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevicius we wpisie na platformie X wyraził radość z decyzji o przystąpieniu Szwecji do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak wyjaśnił, od tej pory, spełnia się czarny scenariusz Kremla.
„Po włączeniu Szwecji do Sojuszu, Morze Bałtyckie stało się wewnętrznym morzem NATO. Jeśli Rosja odważy się rzucić wyzwanie Sojuszowi, Królewiec zostanie „zneutralizowany”. Poprzednie fałszywe oskarżenia, że Rosja jest otoczona przez NATO, stają się rzeczywistością” – napisał.
Władze obwodu królewieckiego o „agresywnej retoryce”
Na słowa Linasa Linkeviciusa zareagował gubernator obwodu kaliningradzkiego Anton Alichanow. W specjalnym komunikacie służby prasowej podkreślono, że region nie stanowi żadnego zagrożenia militarnego.
„Kaliningrad nikomu nie zagraża, a agresywną retorykę słychać ostatnio jedynie z ust takich panów (Linkeviciusa – red.). Z jakiegoś powodu nasi zachodni sąsiedzi zapomnieli, że od kilkudziesięciu lat żyliśmy w duchu dobrego sąsiedztwa i teraz brzęczą nam bronią przed nosami” – napisano.
„Poza tym Morze Bałtyckie nigdy nie będzie należeć do NATO, gdyż znajdują się tam co najmniej trzy główne porty Federacji Rosyjskiej. Przypomnę też, że Morze Bałtyckie jest bazą macierzystą floty wojskowej. Dlatego, gdybym był Litwinem, pamiętałbym wszystkie te fakty i nie narażałbym się na kpiny takimi wypowiedziami” – dodano.
Jak podkreślają eksperci wojskowi, Bałtyk pozostaje dla Federacji Rosyjskiej bardzo ważnym akwenem. To jedyne miejsce, gdzie produkowane i modernizowane są konwencjonalne okręty podwodne.
Najprawdopodobniej obecnie w regionie Morza Bałtyckiego znajduje się osiem okrętów podwodnych, są one jednak w różnym stanie prac stoczniowych i w różnej gotowości bojowej.