Spotkanie odbyło się równo w 25. rocznicę dołączenia Polski do NATO. Po spotkaniu obaj polscy politycy udzielili krótkiej wypowiedzi do mediów. Najpierw prezydent, potem premier. Ich wypowiedzi w rozmowie z „Faktem” ocenił ekspert od mowy ciała Łukasz Kaca.
Ekspert ocenił mowę ciała Andrzeja Dudy
Przede wszystkim zwrócił on uwagę na to, że wystąpienie prezydenta różniło się od tego, które miało miejsce kilka godzin wcześniej, jeszcze przed wejściem do Białego Domu i spotkaniem z Joe Bidenem.
Główna różnica wynika jego zdaniem z tego, że Andrzej Duda musiał się w jakimś stopniu uspokoić, przez co na początku wypowiedź nie była aż tak płynna, prezydent „długo zbierał myśli”.
Ekspert zauważa jednak, że to nie pierwszy taki przypadek w historii naszego prezydenta. – W momencie, kiedy się trochę bardziej stresuje, kiedy nie jest w tak optymalnym stanie, nie jest tak pewny siebie, zaczyna się u niego pojawiać ta nerwowość – mówi Faktowi.
Andrzej Duda był zdenerwowany?
Nerwowość prezydenta ma być nie tylko słyszalna, ale i widoczna m.in. w dużych ruchach ciałem i gestach. Przykładowo jest to zabawa obrączką, czy rękami. – Na pewno na początku było to zdystansowanie i taka trochę chaotyczność, czego nie było widać w tym wcześniejszym wywiadzie – ocenił Kaca.
Zdaniem eksperta Andrzej Duda „uderzał trochę w narrację gry na siebie”. Mówił o mocnej pozycji Polski, ale ze swojej perspektywy. Budował swój wizerunek wskazując co on ustalił i jakie on propozycje złożył. Jak stwierdził, „prezydent był trochę zestresowany”.
Kto wypadł lepiej: Duda czy Tusk?
Odmienne zdanie ekspert ma na temat wystąpienia Donalda Tuska. – Donald Tusk rozegrał to dość ciekawie – przyznał Kaca zwracając uwagę, że pierwsze słowa premiera zostały wypowiedziane po angielsku.
Wypowiedź Donalda Tuska nazwał „drobnym filtrem z dziennikarzami”. Przyznał, że nie od dziś wiadomo, że premier jest „sprawnym mówcą”, czego dał przykład w środowy wieczór. Zauważył, że skupił się on nie tylko na bezpieczeństwie Polski, ale także na demokracji i współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
To właśnie premier zdaniem eksperta wypadł lepiej. – Po pierwsze był bardziej spokojny, po drugie było mniej tych ruchliwych gestów, więcej uśmiechów, czasem trochę żartu, no i też to, że na pytania odpowiadał po angielsku – usłyszał Fakt.