Trzeba zacząć od tego, że powietrze ma swoją masę i ta masa nie jest taka sama w każdym punkcie na naszej planecie. Powietrze jest mieszaniną gazów i części stałych, takich jak, np. pyłki roślin, sadza lub najdrobniejsze frakcje piasku. W zależności od miejsca, powietrze ma w sobie mniej lub więcej pary wodnej, która również waży.
Całe powietrze w cyklu globalnym przemieszcza się zarówno poziomo jak i pionowo. Powietrze o określonym składzie, a tym samym o danej masie, naciska na określoną jednostkę Ziemi. Siła, która towarzyszy takiemu zjawisku, nazywana jest ciśnieniem atmosferycznym. W tych miejscach, gdzie siła jest większa, czyli naciskanie jest mocniejsze niż na terenach sąsiednich, mamy do czynienia z wyżem atmosferycznym.
Jeśli natomiast siła jest mniejsza niż na obszarach przyległych, mówimy o niżu. Na styku dwóch układów atmosferycznych o różnym ciśnieniu, dochodzi do przemieszczania się mas powietrza w kierunku od wyższego do niższego. Poruszające się powietrze w układzie poziomym lub zbliżonym do poziomego nazywamy właśnie wiatrem. Współtworzą go również siły tarcia oraz siły odśrodkowe.
Może powstawać w skali makro (np. nad oceanem), a może rodzić się lokalnie (wtedy mówimy, np. o wietrze halnym, bryzie morskiej lub wiatrach dolinnych). W zależności od siły z jaką wieje, mówimy o różnych jego stopniach, które scharakteryzowano między innymi w skali Beauforta (od 0 do 12). Warto zapamiętać, że głównym napędem tworzenia wiatru i jego siły jest Słońce ogrzewające naszą planetę. Najmocniej dogrzane rejony równika, unoszą się ku górze, a w jego miejsce napływają chłodne lub zimne masy powietrza. I wtedy zaczyna wiać. A wiać może różnie. Czasami nawet katastrofalnie.
Dla wielu osób wiatr jest przyczyną złego samopoczucia i dyskomfortu psychicznego. Silne podmuchy wiatru utrudniają funkcjonowanie i mogą powodować znaczne szkody.
Kiedy wieje bardzo silny wiatr (prędkość wiatru 51-62 km/h, 7 w skali Beauforta) całe korony drzew ruszają się, a wędrówka pod wiatr wymaga sporego wysiłku. Kiedy wiatr osiąga 10 stopień (wieje do 102 km/h), drzewa wyrywane są z korzeniami, a konstrukcje budynków ulegają poważnym zniszczeniom. W przypadku huraganu (wiatr powyżej 117 km/h, 12 stopień w skali Beauforta) budynki ulegają totalnemu zniszczeniu.
A wiać potrafi zdecydowanie mocniej. Siła tego zjawiska atmosferycznego zanotowała kilka ekstremów. 20 lipca 1931 roku wiatr, który przetoczył się przez Lublin, w znacznym stopniu zniszczył to miasto. Na podstawie zniszczeń ustalono, że siła wiatru musiała wynosić ponad 330 km/h. 37 lat później, 6 maja 1968 roku, w Tatrach wiało niemal z prędkością 300 km/h.
To jednak nie koniec rekordów. 9 marca 1990 r., na szczycie Śnieżki wiało… z prędkością 345 km/h! Od tamtego momentu nie zanotowano w Polsce większej siły wiatru.
Warto dla porównania spojrzeć na światowe wyniki w tej kategorii. Rekord padł w maju 1999 r. w rejonie Oklahoma City w USA – 512 km/h! Ale to nie koniec. 13 grudnia 1967 roku nad wyspą South Uist w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych w Szkocji wiało z niewyobrażalną siłą 656 km/h! A to zaledwie 2500 razy słabiej niż wiatr słoneczny, który docierając do nas powoduje zaburzenia w działaniu różnego rodzaju sprzętów elektronicznych i nawigacyjnych.
Mówiąc o wpływie zmian klimatu na nasze życie i przyrodę, najczęściej uwagę skupiamy na stale wzrastającej temperaturze. Szkoda, że pojawiające się informacje na temat wiatru są sporadyczne i okazjonalne.
Emisje gazów cieplarnianych mają bowiem także bezpośredni wpływ na naszą wietrzną przyszłość. Bo wiać będzie mocniej, ale krócej. Dogrzewanie naszej planety, w tym przez efekt cieplarniany, destabilizuje znany nam do tej pory model rozkładu sił wiatru w ciągu roku, jak i w cyklach wieloletnich. Problem z przewidywaniem pojawiania się silnych i bardzo silnych wiatrów, w przeciwieństwie do temperatury, związany jest z jego niestabilnością i możliwymi lokalnymi wystąpieniami wyższych wartości sił.
Obecnie przewiduje się, że do 2050 r. aż dwukrotnie wzrośnie częstotliwość pojawiania się cyklonów tropikalnych trzeciej i wyższych kategorii na naszej planecie. Takie zjawiska przełożą się między innymi na wzrost siły wiatru w skali całego świata, aż o 20 proc.
Wiatr jest potrzebny przyrodzie, tak jak i nam. Jest podstawowym czynnikiem wyrównującym ciśnienie, wprawiającym w ruch chmury i przewietrzającym smog. Ponadto przenosi pyłki i nasiona roślin, kształtuje krajobraz, a dla wielu gatunków ptaków umożliwia sezonowe wędrówki. Potrzebujemy wiatru stabilnego, o maksymalnie średnich wartościach i wiejącego często. Jednak w wyniku zmian klimatu będzie inaczej.
Przewiduje się, że średnia liczba dni wietrznych będzie stale malała, przez co niebo będzie częściej zachmurzone, mocniej będziemy odczuwali wysokie wartości temperatury w okresach letnich, a wody stojące, jak np. jeziora, nie będą dokładnie się mieszały w cyklach rocznych. Spadek liczby dni wietrznych nie będzie skutkował zmniejszeniem jego siły. Niestety, będzie odwrotnie.
W Polsce do 2050 r. aż 6-krotnie wzrośnie zagrożenie wynikające z podtopień na terenach przymorskich (wiatr będzie wpychał wodę morską w głąb lądu), interwencje służb ratunkowych będą zdecydowanie częstsze, w szczególności do zdarzeń wywołanych przez połamane i wyrwane z korzeniami drzewa. Wzrost siły wiatru to również coraz częstsze kolizje powstające w kontakcie z tak zwanymi pociskami powietrznymi. To nic innego jak porwane przez wiatr różnego rodzaju przedmioty, uderzające z dużą mocą, np. w budynki.
Powinniśmy zacząć się przyzwyczajać, że nie będziemy już tylko narzekali na temperatury, ale również na niestabilny wiatr.