Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. „Financial Times”, brytyjski dziennik założony w 1988 roku w Londynie, specjalizuje się w tematyce gospodarczej, finansowej i politycznej. Od kilkunastu dekad dostarcza pogłębione analizy, komentarze i raporty, które kształtują debatę publiczną i decyzje liderów biznesu oraz polityki.
Określenie tego, co jest cool, jest bardzo arbitralne. Cool to uczucie. To nastrój. Albo jesteś cool, albo nie jesteś. I to nie ty o tym decydujesz. Nigdy.
W szeroko dyskutowanym artykule brytyjskiej edycji magazynu „Vogue” autorka Chante Joseph stwierdziła, że posiadanie chłopaka jest powodem do wstydu. Posiadanie chłopaka lub co gorsza, publikowanie jego zdjęć lub wspominanie o nim w mediach społecznościowych nie jest obecnie cool – pisze. „W erze szeroko rozpowszechnionego heterofatalizmu kobiety nie chcą być postrzegane jako skupiające się wyłącznie na swoich mężczyznach” – stwierdziła.
Heterofatalizm to przekonanie, że związek z mężczyzną nieuchronnie unieszczęśliwia dziewczyny, a mimo to kobiety nadal desperacko potrzebują być w związku. To niebędący cool wynik setek lat uwarunkowań społecznych, które ustanowiły, że posiadanie chłopaka jest ostatecznym celem życiowym. Posiadanie chłopaka oznacza, że ma się co robić w niedzielę i święta. No i wiecie, są jeszcze inne rzeczy.
Miliony singli mierzą się z dylematem. Tysiące wielomiliardowych firm osiągnęło sukces na fundamencie obietnicy znalezienia partnera. Posiadanie chłopaka może być luksusem i bramą do sukcesu społecznego, ale ja uważam, że zawsze było przeciwieństwem czegoś cool.
Nie jestem pewna, czy żyjemy w nowej erze. Posiadanie chłopaka zawsze psuło powszechne wrażenie na temat samotnej kobiety – zabawnej, bardziej otwartej i co najważniejsze, dostępnej. To, co wydaje się opisywać Chante Joseph, to tylko nieco bardziej szkodliwa forma kuracji osobowości, w ramach której ktoś, kto żyje w prawdziwym świecie, funkcjonuje jednocześnie w wyidealizowanej manifestacji ze swoich mediów społecznościowych.
Jeśli twoje konto jest projekcją twojego niezależnego stylu i aspiracji, to wprowadzanie swojego chłopaka może odrzucić część obserwatorów. Chłopaki przeszkadzają, jeśli twoim głównym zmartwieniem jest pozyskiwanie nowych obserwatorów. „Niczego nienawidzę bardziej od obserwowania kogoś dla zabawy, tylko po to, by ich treści stały się 'moim chłopakiem'” – pisze Joseph.
Ludzie coraz mniej chętnie prezentują swoje związki w mediach społecznościowych, ponieważ to sprawia, że wydają się zbyt heteronormatywni i nudni. Dodatkowo istnieje ten straszny przesąd, że „ujawnienie się” może przynieść pecha. Nie ma nic mniej cool od konieczności usuwania zdjęć szczęśliwej pary, na których widnieje twój były, gdy w końcu się rozstaniecie.
Czy coś jest cool, czy nie w mediach społecznościowych, jest w dzisiejszych czasach tak skomplikowane, że to cud, że ludzie w ogóle cokolwiek publikują.
Nie jest cool zdjęcie, które wygląda, jakbyś robił je przez więcej niż 20 sekund. Nie jest cool publikowanie zbyt często. Nie jest cool pokazywanie swojego chłopaka, chociaż możesz opublikować zdjęcie jego dłoni trzymającej kieliszek wina albo inny nieszkodliwy detal, który sygnalizuje twoją dużą atrakcyjność przy jednoczesnym zachowaniu zasad twojego profilu, który jest #slay.
Jak na ironię publikowanie w mediach społecznościowych w ogóle nie jest cool. Według analizy przeprowadzonej dla „Financial Times” przez Johna Burn-Murdocha media społecznościowe osiągnęły swój szczyt w 2022 roku. Od tego momentu czas spędzany w takich aplikacjach spada, zwłaszcza wśród młodych ludzi, ponieważ tego typu strony stają się przestarzałe, zagarniane przez AI i pełne głupot.
Nasze dobrze przemyślane posty (z lub bez chłopaków) giną w stercie chłamu wygenerowanego automatycznie. Transakcyjna natura Instagrama, gdzie wszystko zostało skomercjalizowane, sprawia, że młodzi ludzie nudzą się wrzucaniem postów i poszukują prawdziwego życia offline.
W niedawnym artykule opublikowanym w gazecie „New Yorker” Kyle Chayka twierdzi, że „obecnie nieposiadanie obserwatorów jest cool„. Ludzie z ogromną liczbą obserwatorów prawdopodobnie sobie ich „załatwili” – twierdzi Chayka. Zamiast tego osoby, które mają „wyraźnie skromniejszą” liczbę obserwujących, poniżej 500, zdobywają ponownie szacunek.

W skrócie: przestańcie publikować. Tajemnica zawsze była kluczem do bycia cool. Działa to w przypadku Daniela Craiga, Brada Pitta czy Scalett Johansson. Mimo nacisków na celebrytów, by kontrolowali medialne narracje na swój temat, największe gwiazdy nadal rzadko mają publiczne konta w mediach społecznościowych.
Oczywiście, że informowanie grupy nieznajomych o każdym szczególe twojego życia nie jest cool. Oczywiście, że pokazywanie każdej nowej fazy kwitnącego związku nie jest cool.
Rodzimi użytkownicy internetu, czyli pokolenie Z i młodsze pokolenia dopiero teraz poznają społeczną wartość dyskrecji. Spędzali swoje dotychczasowe życie, próbując wyrwać rodzicom urządzenia, by spędzać czas przed ekranem, bo nie zostali dobrze wyedukowani na temat zalet prywatności. Wcześniej temat prywatności był długim i nudnym wykładem na temat pedofilii i zagrożeń związanych z samookaleczaniem. Skupiano się na wrażliwości młodych ludzi. Publikowanie stało się natomiast przejawem buntu i przepustką do nowej społeczności. Jednak wraz z dojrzewaniem i coraz luźniejszą i bezkształtną formą mediów społecznościowych, fajniejsze stało się socjalizowanie w prawdziwym życiu.
Mam nadzieję, że odrodzenie prywatności będzie trendem. Świat osób mających mniej niż 500 obserwujących jest znacznie mniej szlachetny i krytyczny. To również świetne miejsce, w którym można mieć prawdziwego chłopaka. Kogoś, kto nie uważa, że powinnaś się wstydzić i kto myśli, że jesteś naprawdę cool.
Data Publikacji: 15 listopada 2025 r.
© The Financial Times Limited 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone. Zakaz rozpowszechniania, kopiowania i modyfikowania. Interia ponosi pełną odpowiedzialność za tłumaczenie. The Financial Times Limited nie odpowiada za jego jakość i dokładność.
Tłumaczenie: Krzysztof Ryncarz
Tytuł, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji