Minister rodziny została w Radiu Zet zapytana o to, kiedy można spodziewać się tzw. babciowego, czyli pieniędzy, które rodzice wracający na rynek pracy otrzymają na opłacenie opiekuna.
Kiedy „babciowe”? Minister mówi o końcówce roku
– Ustawa „wyjdzie” z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w najbliższych dniach. Zgłosimy ją do wykazu prac rządu. Potem prace rządowe i parlamentarne. To duży program istotnych świadczeń aktywizujących dla rodziców, wracających na rynek pracy – zapowiedziała szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Ma ona nadzieję, że system będzie gotowy za 6 miesięcy i wtedy wejdzie w życie pod nazwą „aktywny rodzic”. Aby otrzymać 1500 zł, rodzice będą musieli spełnić dodatkowy warunek. Po pierwsze, mogą o nie wystąpić rodzice wracający do pracy, którzy gotowi są skorzystać z usług np. niani lub kogoś z bliskiej rodziny, na przykład babci. Warunkiem wypłaty świadczenia ma być umowa zawarta z osobą sprawująca opiekę nad dzieckiem.
Minister Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że sama umowa ustna z członkiem rodziny nie będzie podstawą do wypłaty pieniędzy.
– To nie jest tylko kwestia układu, tylko też informacja dla nas, czy dziecko jest powierzone bezpiecznej osobie, chodzi o rejestr takich osób, np., żeby taka osoba nie była w rejestrze pedofilów. Musimy dmuchać na zimne i być niezwykle ostrożnymi – wyjaśniała w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Zdaniem minister program może ruszyć w ostatnim kwartale tego roku.
Skrócenie czasu pracy. Ministerstwo pracuje nad przepisami
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk została także zapytana, czy jest zwolenniczką skrócenia czasu pracy. Przyznała, że pracujemy za dużo.
– Polacy mają za mało czasu na odpoczynek, za mało czasu dla rodziny, za mało czasu na przyjaźń, miłość i pora to zmienić – powiedziała. Jej zdaniem „to się tak wydaje, że jak pracujemy dłużej, to pracujemy lepiej, więcej produkujemy, jesteśmy bardziej efektywni”. – A doświadczenia taki państw, jak Hiszpania, Francja, Niemcy pokazują, że jest odwrotnie. Zapewnia, że jej resort dokładnie analizuje każdą propozycję skracającą czas pracy przy zachowaniu dotychczasowego wynagrodzenia.
Do wprowadzenia przepisów skracających czas pracy posłanka chce zacząć przekonywać koalicjantów dopiero po tym, jak kierowany przez nią resort przygotuje propozycję zmian.