Z naszych informacji wynika, że jeszcze wczoraj parlamentarzyści z Komisji Finansów Publicznych nie wiedzieli, co będzie dziś przedmiotem obrad ich gremium. Na stronach Sejmu pojawił się jedynie lakoniczny komunikat dotyczący „zmiany przeznaczenia rezerwy celowej zaplanowanej w ustawie budżetowej na rok 2024″. Wnioskodawca? Minister finansów, Andrzej Domański.
Interii udało się dotrzeć do wniosku Domańskiego. Wynika z niego, że do TVP i Polskiego Radia ma trafić około 600 mln złotych.
TVP. Dodatkowe środki z rezerwy celowej?
Skąd dokładnie mają zostać przesunięte pieniądze, które zasilą kasę publicznego nadawcy? We wniosku ministra czytamy, że chodzi o rezerwę przeznaczoną na „realizację projektów współfinansowanych z udziałem środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej oraz ze środków pomocy bezzwrotnej, rozliczenia programów i projektów finansowanych z udziałem tych środków, a także rozliczenia z budżetem ogólnym UE”.
Jak uzasadnia minister, przesunięcie środków jest możliwe dzięki porozumienia Rady Europejskiej z 1 lutego dotyczącego rewizji Wieloletnich Ram Finansowych 2021-2027. „Dodatkowe potrzeby budżetu Unii Europejskiej uległy ograniczeniu. W efekcie ograniczenia tych skutków pojawiły się oszczędności w środkach zaplanowanych na ten cel w rezerwie celowej” – argumentuje Andrzej Domański.
Polityk PO zapewnił, że wykorzystanie środków nie zakłóci realizacji zadań, na które były pierwotnie przeznaczone.
Pieniądze dla TVP. Oszustwo czy konieczność?
Janusz Cichoń, szef sejmowej komisji finansów, która będzie procedować wniosek Andrzeja Domańskiego, tłumaczy, że pieniądze z rezerwy są niezbędne, aby TVP mogła normalnie funkcjonować. Zwłaszcza w procesie likwidacji.
– Firma jest formalnie w likwidacji, ale przecież funkcjonuje, nawet jeśli ogranicza swoją działalność. Nie chodzi tylko o telewizję, ale rozgłośnie radiowe, w tym regionalne. Spółki szukają oszczędności, restrukturyzują się, żeby uchronić się przed ostateczną likwidacją – powiedział Interii Cichoń. – Bez zasilania z budżetu państwa ten proces będzie praktycznie niemożliwy do zrealizowania. Zastrzyk finansowy jest tu niezbędny, żeby mógł przebiegać bez zawirowań i konfliktów – uważa.
Zupełnie innego zdania jest Henryk Kowalczyk, były wicepremier w rządzie PiS, a obecnie wiceprzewodniczący komisji. – To kolejne oszukiwanie ludzi odnośnie do telewizji. Najpierw zawłaszczenie, teraz przesunięcie ze środków europejskich (formalnie pieniądze pochodzą z budżetu i należą do rezerwy celowej – red.). Wcześniej krytykowano finansowanie TVP przez PiS, a obecnie robią to w jeszcze większej skali – uważa polityk.
Nie są to pierwsze środki z rezerwy budżetowej, które zasilą konta bankowe telewizji i radia. Jak na początku marca podawały media, Telewizja Polska uzyskała 220 mln zł z ogólnej rezerwy budżetowej na bieżące funkcjonowanie. – Jesteśmy w trakcie uzgadniania terminów wypłaty kolejnych transz, które pozwolą na stabilne funkcjonowanie – przekazał wówczas pracowników Daniel Gorgosz, likwidator spółki.
Miliony dla TVP. W cieniu politycznego sporu
Do próby przesunięcia środków dochodzi, kiedy cały Sejm jest rozemocjonowany dyskusją nad czterema projektami ustaw dotyczącymi przerywania ciąży, które wywołały ostry spór pomiędzy działaczami Trzeciej Drogi i Lewicy.
Obecnie, wszystkie pomysły, dotyczące zmian w prawie odnośnie do terminacji ciąży, są procedowane w Sejmie. Udało się osiągnąć konsensus, bo – zgodnie z zapowiedziami polityków – wszystkie projekty mają trafić do prac w komisjach.
– Pierwszy raz od 28 lat projekty liberalizujące aborcję przejdą do drugiego czytania – w rozmowie z Interią zachwalał jeden z bliskich współpracowników Szymona Hołownia.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!