Każdego roku w Polsce kilkaset osób wymaga hospitalizacji ze względu na zatrucia roślinami lub grzybami. Wśród poszkodowanych znajdują się osoby z głębokimi oparzeniami skóry oraz górnych dróg oddechowych. Są ofiarami groźnej i inwazyjnej rośliny – barszczu Sosnowskiego. Bezpośredni zagraża również przyrodzie wypierając nasze rodzime gatunki.
Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) nazywany „zemstą Stalina” do naszego kraju trafił w latach pięćdziesiątych minionego wieku z Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Na początku uprawiany był w celach farmaceutycznych. Następnie podjęto próby wykorzystania go jako rośliny rolniczej, pastewnej.
Po kilku latach własnych doświadczeń i uwzględnieniu rad kołchoźników z ówczesnego ZSRR, wprowadzono obowiązek uprawy tej rośliny na terenie naszego kraju. Barszcz Sosnowskiego jako roślina wysokoenergetyczna i wysokobiałkowa miał stać się dodatkiem paszowym dla bydła oraz owiec. Ponadto dodawano go do siana oraz tworzono z niego kiszonki.
Miał podnosić wydajność mleczną oraz wzmacniać odporność organizmu zwierząt gospodarskich. Uprawiano go na dziesiątkach hektarów, najczęściej na glebach o dobrej i najlepszej jakości w celu zapewnienia jak najwyższych zbiorów. W sprzyjających warunkach barszcz Sosnowskiego osiąga około 4 metrów wysokości, a jego system korzeniowy sięga nawet do dwóch metrów w głąb ziemi.
Jeden osobnik tej rośliny wytwarza od 30 tysięcy do 70 tysięcy nasion w sezonie wegetacyjnym. Do wiosny kolejnego roku na powierzchni jednego metra, z zachowaniem zdolności kiełkowania na poziomie 98 proc., może przetrwać nawet 7 tysięcy nasion. Ze względu na silną konkurencję pomiędzy siewkami, pełen rozwój osiągnie jedynie 2 proc. roślin. Po upływie pięciu lat na obszarze kilku hektarów, przy zachowaniu sprzyjających warunków, można zaobserwować ponad milion nowych osobników w pełni rozwiniętych i trujących. Każda, w pełni dojrzała roślina jest odrębną i autonomiczną fabryką chemiczną, której produkty są w stanie zabić wszystko, co żyje. Barszcz Sosnowskiego nie znosi konkurencji.
Właściwości trujące mają wszystkie części rośliny. Trujący i toksyczny jest zarówno pyłek, sok wypływający z uszkodzonych liści i łodyg oraz opary nagromadzone wokół rośliny. Objawy toksycznego oddziaływania przejawiają się w różnorodny sposób. Te najczęściej spotykane, czyli poparzenia skóry wywoływane są przez reakcję chemiczną toksycznych substancji zawartych w roślinie, uaktywnionych pod wpływem światła słonecznego (procesem aktywacyjnym jest obecnośc promieniowania UVA o długości fali od 315 do 380 nanometrów).
Pierwsze objawy pojawiają się po upływie 20-30 minut, kolejne do dwóch godzinach od momentu kontaktu skóry z rośliną. Prawie zawsze poparzenia są głębokie włącznie z uszkodzeniem skóry właściwej i podskórnej tkanki tłuszczowej. Barszcz Sosnowskiego parzy nie tylko człowieka, ale również zwierzęta. U koni doprowadza do zmian w dolnej części nóg, u bydła domowego uszkadza wymiona, a u kóz i owiec podrażnia okolice odbytu. Poparzenia skóry do 20 proc. powierzchni ludzkiej skóry, spowodowanej barszczem Sosnowskiego, nie należą do rzadkości.
Mniejsze, do 5 proc. często są lekceważone i leczone są domowymi sposobami, które pogłębiają niszczenie i tak uszkodzonej skóry. Warto dodać, że po zjedzeniu tej rośliny przez zwierzęta, barszcz parzy ich przewód pokarmowy, wywołuje biegunki, wymioty, krwotoki wewnętrzne i stany zapalne przewodu pokarmowego. Najnowsze badania wykazały, że ma on właściwości deformacyjne płodu oraz przyczynia się do wytworzenia określonej grupy nowotworów złośliwych zarówno u człowieka jak i zwierząt (dzikich i hodowlanych).
Szacuje się, że do dnia dzisiejszego barszcz Sosnowskiego porasta już 3 tysiące hektarów i stale zwiększa swój zasięg. Stale wzrasta liczba nowo odkrywanych stanowisk tej rośliny. Jednak pełne i szczegółowe oszacowanie całkowitego zasięgu występowania barszczu Sosnowskiego jest trudne. Dzięki wielkim zdolnościom regeneracyjnym i wytwarzania tysięcy nasion, adaptacji do nowych siedlisk i zmieniających się warunków siedliskowych, odporność oraz brak naturalnych wrogów barszczu w naszym kraju na dobre zagościł on w naszym krajobrazie.
Nie atakują go żadne szkodniki, które mogły by osłabiać jego siłę i nie infekują go choroby roślin. Swoim zasięgiem objął on już cały kraj i występuje zarówno na użytkach wiejskiej jak i w przestrzeniach miejskich. Doświadczalnie wykazano, że potrafi regenerować się z małych fragmentów nasady bryły korzeniowej i z łatwością wytworzyć kolejne, potomne osobniki. Barszcz jest niesamowicie odporny na niskie temperatury. Naturalnie ulega zniszczeniu, kiedy temperatura spadnie poniżej -45°C lub zostanie trwale zalany na okres dwóch lat.
W glebie zdolność przeżywania nasion szacowana jest na okres od 6 do 8 lat, co porównywalne jest z przeżywalnością najbardziej odpornych roślin na suszę z terenów Azji i Afryki. Ponadto dowiedziono, że pojedyncze owady żerujące na barszczu (np. mszyce) wydają potomstwo martwe lub z licznymi deformacjami i wadami genetycznymi.
Komuniści próbowali również, wykorzystywać fakt, że barszcz jest rośliną wysoce miododajną. Faktycznie jest w stanie wydać aż 300 kilogramów pożytków pszczelich na hektar, jednak wraz z nektarem i pyłkiem do ula przenoszone są substancje toksyczne i narkotyczne. Zaobserwowano, że pszczoły karmiące swoje potomstwo produktami pochodzącymi z barszczu Sosnowskiego, wykazują większą agresję w stosunku do ludzi i osobników własnego gatunku oraz często zabijają swoje larwy. Istotne informacje na temat barszczu dotyczą również jego wpływu na środowisko naturalne. Szacuje się, że ta szkodliwa roślina wypiera do 90 proc. gatunków roślin, z którymi wspólnie rośnie.
Przegrywa z nim nawet pokrzywa zwyczajna i perz właściwy. Dzięki zdolnościom do przenoszenia przez wiatr i długim zachowywaniu żywotności w środowisku wodnym rośnie nawet w strefach brzegowych jezior i rzek. Konkurencję zaczyna już wczesną wiosną. Startuje wcześniej niż rośliny z danego obszaru, szybciej wytwarza wielkie i rozłożyste liście, przez co cieniuje podłoże. Jeśli rośnie wśród drzew, utrudnia naturalną regenerację tych zbiorowisk. Młode siewki drzew, bez dostępu światła zamierają i nowe pokolenie nie jest w stanie się rozwijać.
Zauważono, że wszystkie osobniki barszczu Sosnowskiego z danego obszaru synchronizują swoje kwitnienie. W ten sposób, wytwarzane masowo nasiona są w stanie ekspansywnie zajmować nowe powierzchnie już od wiosny kolejnego roku. Do tego cechuje się umiejętnością samozapylenia.
Na przestrzeni minionych latach zaobserwowano niepokojące zjawisko uodparniania się barszczu Sosnowskiego na herbicydy totalne i te przeznaczone do likwidacji roślinami dwuliściennych. Oszacowano, że 17 proc. populacji tej rośliny na terenie Polski jest już uodpornionych na tego rodzaju środki chemiczne i stanowią one zagrożenie o rozmiarze wręcz nieprzewidywanym dla naszej przyrody.
Przez minione lata, zwalczanie barszczu Sosnowskiego oparte było na stosowaniu glifosatu. Wczesne doniesienia na temat jego skuteczności były obiecujące i miały zagwarantować sukces, wyeliminować inwazyjny barszcz Sosnowskiego. Z upływem lat zauważono jednak, że poszczególne populacje, pomimo stosowania popularnej „chemii”, nie reagowały na jej użycie.
Zaczęto modyfikować metodę zwalczania barszczu i do metody chemicznej dołączono metoda mechaniczne. Wykopywanie całych roślin lub bardzo głęboka orka z opryskami z glifosatu faktycznie działało, barszcz ustępował. Jednak wydajność procesu niszczenia była za mała, żeby ogłosić sukces. Niestety, ale zabiegi należało powtarzać nawet kilka razy w sezonie. Dodano kolejny element — wapnowanie.
Barszcz Sosnowskiego jako roślina preferująca gleby kwaśne lub zakwaszone w momencie wapnowania, traciła na sile i zamierała. Wapnowanie nie działa jednak na nasiona zgromadzone w glebie. Na niewielkich terenach, zalecano usunięcie 30 centymetrów wierzchniej warstwy ziemi, w której zgromadzona jest większa ilość nasion. Pozyskaną glebę należało poddać obróbce chemicznej lub termicznej i ponownie wprowadzić ją na obszar, z którego została wybrana. Ta metoda w 100 proc. również nie eliminuje tej toksycznej rośliny. Ona jest praktycznie nieśmiertelna.
Obecnie, chcąc usunąć barszcz Sosnowskiego z dużego obszaru zaleca się stosowanie mieszanek herbicydów z kilku grup chemicznych z dodatkiem niewielkich ilości siarczanu amonu oraz substancji zwiększających przyczepność do roślin. Warto jednak zwrócić uwagę, że teren po zastosowaniu tego rodzaju środków chemicznych jest praktycznie martwy. Wyeliminowane zostaną rośliny, zwierzęta i bardzo mocno ucierpi mikroflora glebowa. Na tak jałowym terenie, przywrócenie bioróżnorodności z czasów przed inwazją barszczu zajmie kilkadziesiąt lat.
Przez rząd i lokalną administrację Zwalczanie barszczu Sosnowskiego można opierać na podstawie ustawy o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2004 roku (z późniejszymi zmianami). Według wymienionego aktu prawnego, ograniczeniu i eliminacji podlegają wszelkie organizmy, które nadmiernie ingerują i zmieniają środowisko naturalne.
Tą rośliną nie można handlować i pozyskiwać jej na własne potrzeby. Bez wątpliwości należy ją zwalczać i to zaciekle. Obecnie, obowiązek likwidacji barszczu Sosnowskiego i olbrzymiego spoczywa na lokalnych władzach samorządowych. Po dokonaniu zgłoszenia o zlokalizowaniu nowego miejsca, gdzie wymienione gatunki barszczy rosną, urząd miasta lub gminy powinien podjąć wszelkie starania, aby je zlikwidować. Należy poinformować, że toksyczne barszcze rosnące na terenach prywatnych są problemem właściciela danego terenu. I to właśnie on zobowiązany jest do jego unicestwienia. Brak wypełnienia zobowiązań może skończyć się nałożeniem kary pieniężnej przez sąd. W 2020 roku, Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport „o zapobieganiu rozprzestrzeniania się barszczy kaukaskich w Polsce”.
Z dokumentu wynika, że przeprowadzone próby likwidacji tych roślin na terenie Polski, nie przyniosły zadawalających efektów, a ona sama nadal zwiększa swój zasięg terytorialny. NIK twierdzi, że taki stan rzeczy jest konsekwencją braku spójnego systemu nadzoru nad gatunkami obcymi i inwazyjnymi występującymi w Polsce. Ponadto wspomina o braku rozwiązań prawnych, ogólnokrajowych strategiach i programach państwowych dotyczących zwalczania parzących barszczy. Podkreśla również, że „zwalczanie barszczy kaukaskich powinno być prowadzone w sposób kompleksowy i systematyczny, gdyż w przeciwnym razie będą się rozprzestrzeniać, zagrażając zdrowiu zarówno ludzi, jak i zwierząt”.
Trzeba poinformować, że obecnie, z inicjatywy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, trwa nabór wniosków na zdobycie dofinansowania na zwalczanie barszczy. Wnioski należy złożyć do 11 marca tego roku w biurze Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej obejmującego swoimi działaniami teren, na którym występują te rośliny i na którym zaplanowano ich eliminację.