Dziennikarze Radia ZET ustalili, że NIK miał już przygotowany raport w sprawie „rządowych zakupów maseczek i respiratorów podczas pandemii COVID-19” – czytamy. Zawarte tam wnioski były podstawą, by złożyć zawiadomienie do prokuratury na byłego szefa rządu Mateusza Morawickiego i Michała Dworczyka, byłego szefa KPRM.
Kolegium NIK miało zatwierdzić wyniki przeprowadzonej kontroli, lecz zorientowano się, że wśród dokumentów nie ma „odpowiedzi ze strony rządowej na wystąpienie pokontrolne” – czytamy. Nigdy nie dotarły one do osób, które powinny mieć możliwość ustosunkowania się do treści. Nie spełniono więc ważnego warunku, przez który „nie można było zakończyć procedury i publikować wniosków” – informuje Radio ZET.
Zabrakło dokumentu. Zgubił się?
Kto miał według NIK nie dopełnić obowiązków? Współpracownicy Banasia wskazują, że to wszystko przez jego sekretarkę. Miała zgubić pismo, za co została zwolniona. Radio ZET skontaktowało się z nią i – według jej wersji – nie zgubiła dokumentu. Uznaje, że poniosła konsekwencje niesłusznie. – Uważam, że chciano się mnie pozbyć, żeby na moje miejsce zatrudnić inną osobę – zaznaczyła. Dokument posłużył jako pretekst. O swoje racje walczy teraz w sądzie.
W rozmowie z Radiem ZET anonimowy pracownik NIK powiedział, że „w izbie pracowało kilka osób, które działały na szkodę instytucji i prezesa NIK” – czytamy. Pozwalniano je. Ów pracownik dodaje również, że niektóre ponoć miały nawet w przeszłości „pracować w służbach”.
Najwyższa Izba Kontroli planuje rozpatrzeć raport po kontroli covidowych zakupów pod koniec stycznia. Jego wyniki opublikowane mają zostać w kolejnym miesiącu. Jeśli chodzi o zawiadomienia do prokuratury, rzecznik NIK Marcin Marjański nie wyklucza, że w przyszłości zostaną złożone – czytamy na portalu Radia ZET.