Cezary Tomczyk raz jeszcze zapewnił, że 16 grudnia 2022 roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak „otrzymał informację z Centrum Operacyjnego MON o zagrożeniu rakietowym dla Polski”. Pocisk zauważono kilkadziesiąt kilometrów od granicy RP i podwyższono gotowość obrony przeciwlotniczej oraz przeciwrakietowej.
Tomczyk znów wraca do sprawy rakiety koło Bydgoszczy
W reakcji na zagrożenie poderwano też amerykańskie samoloty bojowe, a Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych zatelefonował do szefa MON z informacją o realnym zagrożeniu dla Polski. Poderwano też parę myśliwców MiG-29. Zaznaczył przy tym, że 16 grudnia nie odnotowano naruszenia przestrzeni powietrznej Polski – tu Błaszczak mówił prawdę.
„Mariusz Błaszczak natomiast nie poinformował, że informacje o przywołanym incydencie w polskiej przestrzeni powietrznej pojawiły się w meldunku weekendowym – sprawozdaniu operacyjnym obejmującym 16-18 grudnia 2022 roku. Tak więc informacje o incydencie znajdowały się w wojskowych dokumentach sprawozdawczych w odniesieniu do incydentu z 16 grudnia 2022 roku” – zaznaczał Tomczyk.
Z tego, co wiceminister przesłał marszałkowi Hołowni, płynie jeden wniosek. Mariusz Błaszczak nie zapoznał się z meldunkami, które mówiły o zdarzeniu z 16 grudnia pod Bydgoszczą, gdzie później odnaleziono rosyjską rakietę. Według Tomczyka minister obrony nie zapoznawał się z meldunkami dobowymi czy weekendowymi. Miał obowiązek czytać tylko te tygodniowe.
Raport Tomczyka: Błaszczak przez 2 tygodnie nie zapoznał się z dokumentem
Wiceminister podkreśla, że pierwszy raport w całej sprawie powstał 23 grudnia 2022 roku. „Minister Obrony Narodowej, przez blisko dwa tygodnie, będąc w posiadaniu tego dokumentu, nie zapoznał się z nim – aż do 2 stycznia 2023 roku” – czytamy w piśmie do marszałka Hołowni.
„W meldunku z 23 grudnia 2022 roku znalazła się precyzyjna informacja o śledzeniu 16 grudnia 2022 roku niezidentyfikowanego obiektu powietrznego, przez około 20 minut, w polskiej przestrzeni powietrznej, oraz o zaniku sygnału w okolicy Bydgoszczy, a także skierowaniu polskich samolotów MiG-29 w celu identyfikacji oraz skierowaniu patrolu policji w celu poszukiwania obiektu w miejscu zaniku sygnału” – czytamy dalej.
Z raportu wynikało, że w okolicę Bydgoszczy nie skierowano Wojsk Obrony Terytorialnej w ramach akcji poszukiwawczej. „Stanowi to również wyraźne zaprzeczenie odnośnie do forsowanych ówcześnie tez o gotowości wielowarstwowego systemu antyrakietowego” – zauważono. Tomczyk dodał, że z tragedii w Przewodowie nie wyciągnięto wówczas odpowiednich wniosków.