Politycy nie kryją swojego rozczarowania tym, że w Sejmie od czasu zmiany władzy nie ma zbyt wiele pracy. „Rzeczpospolita” przeprowadziła analizę sejmowych statystyk, z których wynika, że w ciągu pięciu miesięcy Sejm X kadencji uchwalił zaledwie 19 ustaw, które w zasadzie były drobną nowelizacją.
Sejm. Przeanalizowano statystyki. „Nie ma inicjatywy legislacyjnej”
Senator niezależny Zygmunt Frankiewicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznaje, że „wszyscy w parlamencie to widzą i o tym rozmawiają”. – Ewidentnie nie ma inicjatywy legislacyjnej, jest praca „na wolnych obrotach”. W samorządach, które przedstawiły gotowe rozwiązania, czuć coraz większe zniecierpliwienie. Nie rozumiem, dlaczego tak prostych zmian, jak te dotyczące sieci szkół czy WFOŚ nie można szybko uchwalić – mówi.
W publikacji zauważono, że w bieżącym roku do Sejmu wniesiono 40 projektów ustaw, którym nadano numer druku. To o sześć więcej niż w ciągu półtora miesiąca 2023 roku. Najwięcej projektów złożyła grupa posłów, bo 36, Rada Ministrów złożyła 29, obywatele 10. Z kolei Senat, komisje sejmowe oraz prezydent po jednym projekcie.
Zastój w pracy parlamentu? Porównano a wynikami rządu PiS
Dla porównania przytoczono także liczbę projektów ustaw, jakie PiS złożyło podczas swoich rządów w ostatnich latach. Jak czytamy, łącznie w IX kadencji uchwalono 662 ustawy. W 2022 roku uchwalono 191 ustaw, a w 2021 roku było ich 189. „Rzeczpospolita” zauważa, że koalicja rządząca nie chce powielać działań poprzedników, którzy wnosili do Sejmu rządowe ustawy jako projekty poselskie, aby nie musiały trafiać do komisji społecznych.
Zdaniem Zygmunta Frankiewicza „nowy rząd przyblokował inicjatywy posłów i senatorów, by odreagować to, co robiło PiS”. – Są oczywiście jakieś pojedyncze projekty poselskie, ale one nie wyjdą z Sejmu. Sejm ma igrzyska, zajmuje się komisjami śledczymi, ale nie ma merytorycznej pracy. Czy takie prace toczą się w ministerstwach? Nie wiemy – dodaje.
W ubiegłym roku, w okresie od 13 listopada do końca grudnia odbyło się jedno posiedzenie Sejmu, na co wpływ miała m.in. zmiana władzy w Polsce po wyborach parlamentarnych. Z kolei od początku tego roku do 8 kwietnia Sejm zbierał się siedem razy – łącznie obradowano 15 dni. W poprzedniej kadencji Sejmu zwołano natomiast 81 posiedzeń (łącznie 195 dni obrad), a najwięcej, bo 24, w 2022 roku.
Posłowie mówią jednym głosem. Senat „nie ma nad czym pracować”
Przyjrzano się również pracy komisji stałych, których jest 29 – od stycznia do kwietnia odbyły się 254 posiedzenia, w ciągu półtora miesiąca minionego roku zwołano 139 posiedzeń.
Jednak mniej pracy w Sejmie, który ma uchwalać ustawy, to również mniej obowiązków w Senacie. Kazimierz Smoliński mówi wprost – „jeszcze nigdy nie mieliśmy tak mało pracy, jak w tej kadencji”. – Senat nie ma nad czym pracować, bo z Sejmu wychodzi niewiele ustaw – podkreśla poseł PiS. Ponownie wtóruje mu Zygmunt Frankiewicz. – To prawda, nie mamy na czym pracować. Posiedzenia Senatu trwają np. 1,5 godziny, co jest sytuacją niespotykaną – tłumaczy.
Na pracę, a właściwie jej efekty, krytycznie patrzy również prezes Watchdog Polska Szymon Osowski. Jak mówi, to parlament jest od tego, aby pracować, dlatego w jego ocenie „inicjatywa zmian w prawie nie powinna należeć tylko do rządu”. – Ewidentnie jednak coś szwankuje. Obywatele, którzy głosowali za zmianą rządu, oczekują efektów pracy, a nie tylko rozliczeń poprzedników – dodaje Osowski.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!