Dinozaury nie potrafiły latać. Niektóre z nich szybowały z drzewa na drzewo, ale aktywny lot był niedostępny dla tej grupy zwierząt. Pod tym względem nie mogły one równać się z pterozaurami czy później z ptakami. Nawet dość pokaźne pióra pokrywające ciała niektórych z nich nie dawały szans na udany lot. Przykładem na to jest dinozaur znany jako Caudipteryx.
Ten nieduży dinozaur żył 125 milionów lat temu na terenie środkowej Azji. Jego szczątki znaleziono w latach dziewięćdziesiątych w chińskiej prowincji Liaoning. Dzisiaj wiemy, że kaudipteryks był zwierzęciem pokrytym piórami, z których większość stanowił puch. Dłuższe pióra znajdowały się na przednich kończynach i ogonie, gdzie odnaleziono odciski nawet sporych sterówek. Nadal jednak zbyt krótkich, by pozwalać mu na lot.
Po co mu więc były te pióra?
Nasze myślenie o tych wytworach skóry wiążą się ściśle z ptakami, dla których latami pióra rezerwowano i u których służą one do lotu, ale także przydają się do wysiadywania jaj i pokazów godowych. Per analogia uznano zatem, że u opierzonych dinozaurów mogło być tak samo. Skoro zwierzęta te nie latały, to musiały wykorzystywać pióra do innych celów. Może także do wysiadywania czy osłony jaj albo barwnych popisów w okresie godowym.
Naukowcy z uniwersytetu w Seulu z polskim ornitologiem Piotrem Jabłońskim na czele stworzyli zatem robota nazwanego Robopteryx, którego zadaniem było odtworzenie ruchów, jakie mógł wykonywać kaudipteryks przy użyciu swoich piór na przednich łapach czy ogonie. Eksperyment był inspirowany zachowaniami przedrzeźniacza północnego – pospolitego ptaka Ameryki Północnej.
Zwierzęta te stosują pewne ciekawe techniki łowieckie, mianowicie nacierają na zarośla czy wysoką trawę z rozpostartymi skrzydłami i ogonem, aby gwałtownymi ruchami i znajdującymi się na piórach wzorami wypłoszyć z kryjówek owady, które następnie wyłapują.
Eksperyment polegał na zastosowaniu podobnych ruchów za pomocą robota o nazwie Robopteryx i sprawdzeniu czy kaudipteryks też mógł swymi piórami płoszyć owady i drobne zwierzęta. Do testów posłużył powszechnie występujący w Azji pasikonik z gatunku Oedaleus infernalis. Okazało się, że układ nerwowy reagował na ruch robota. Jego machanie kończynami wypłaszało połowę pasikoników, ale gdy przyczepiono do nich pióra z widocznym rysunkiem białych plam, liczba ta wzrosła do 90 procent. Uciekające owady wpadały wprost na napastnika.
„Właściwie leciały na pewną śmierć” – komentuje to zachowanie Piotr Jabłoński cytowany przez scientificamerican.com.
Wyniki badania są przekonujące, a jednak sporo naukowców ma wątpliwości. „The Guardian” na przykład cytuje prof. Michaela Bentona z Uniwersytetu w Bristolu, który trzyma się tezy o ewolucji piór związanych z lotem, najpierw szybowym, a potem aktywnym u ptaków.
„Pióra powstały u dinozaurów, które latać nie potrafiły, to prawda. Jednakże ich struktura dobrze nadawała się do tworzenia nieprzerwanej powierzchni skrzydeł i pierwsze pierzaste dinozaury mogły ich używać do szybowania z miejsca na miejsce.” – mówi prof. Michael Benton. W tym kontekście wysiadywanie jaj czy płoszenie ofiar mogło być ich pobocznym zastosowaniem, a nie głównym.