Zarobki polityków i związanych z nimi urzędników to od lat temat wykorzystywany przez opozycję. Tak jak KO krytykowała PiS za rekordową liczbę ministrów i wysokie nagrody, tak Zjednoczona Prawica bierze teraz pod lupę otoczenie Donalda Tuska.
Jak zarabia się w Kancelarii Premiera?
Sebastian Kaleta sprawdził wysokość pensji w Kancelarii Premiera. Jak dowiedział się polityk, tylko do końca lutego zatrudniono tam 57 nowych pracowników, z czego blisko połowa otrzymuje pensję o wartości minimum 10 tys. zł.
29 nowo przyjętych dostaje pensje nie wyższe niż 10 tys. zł brutto. Kolejnych 10 zarabia ponad 15 tys. zł brutto. Pensje piętnastki z nich oscylują w przedziale od 10 do 15 tys. zł – informował Kaleta, posiłkując się danymi, uzyskanymi dzięki poselskiej interpelacji.
Sekretarz stanu w KPRM Grzegorz Karpiński wyjaśniał, że wynagrodzenia osób na kierowniczych stanowiskach państwowych składa się z części zasadniczej oraz dodatku funkcyjnego. Ich wysokość ustala się na podstawie kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej na dany rok oraz mnożników kwoty bazowej określonych w rozporządzeniu Prezydenta RP.
Sebastian Kaleta donosi o „Bizancjum” u Tuska
Komentujący zarobki w KPRM Kaleta, mówił na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” o kolejnym kłamstwie rządzących. Dla niego wysokie zarobki urzędników to złamanie obietnicy przedwyborczej.
— To pokazuje, że mamy do czynienia z potężnym Bizancjum rządu Donalda Tuska w sytuacji, kiedy obywatelom serwuje się drogie paliwo, podwyżki VAT za żywność, a wkrótce podwyżki cen energii – oceniał.
-Zapowiedzi o oszczędnościach czy tanim państwie były kolejnym oszustwem wyborczym, a teraz mamy nowe Bizancjum, bo jednak skala zatrudnienia z wynagrodzeniem powyżej 10 tys. takiej liczby osób wskazuje na to, że praca w KPRM dziś staje się bardzo atrakcyjna – dodawał Sebastian Kaleta.