W połowie marca „Rzeczpospolita” podała, że w związku z fatalną kondycją finansową Poczta Polska (z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że po pierwszych dwóch miesiącach tego roku strata spółki mogła przebić 60 mln zł) planuje redukcję ok. 5 tys. etatów. Nie chodzi jednak o zwolnienia czy program dobrowolnych odejść, ale tzw. naturalną redukcję. Pracownikom mają być nieprzedłużane kończące się umowy, a w miejsce osób odchodzących na emeryturę nie będą przyjmowani nowi.
Związkowcy obawiają się, że faktyczna skala cięć może być większa, nawet o 2-3 tys. W ich ocenie realizacja planu zarządu spółki jest nierealna i będzie jednak wymagała zwolnień.
Protest pracowników Poczty Polskiej
Gazeta informuje, że na 2 kwietnia, czyli poświąteczny wtorek zaplanowano akcję protestacyjną. Robert Czyż, szef Związku Zawodowego Pracowników Poczty (ZZPP), który jest jednocześnie w radzie nadzorczej operatora, w piśmie do zarządu jednoznacznie wskazał, że nie ma zgody związku na planowane zmniejszenie zatrudnienia w tym roku. – Szczególnie, że nikt nie zna kryteriów jakimi kierowano się przy tej decyzji – mówi cytowany przez „Rzeczpospolitą” Czyż.
Andrzej Bodziony, przewodniczący pocztowej Solidarności, a przy tym członek zarządu tej spółki, przekonuje, że nie podpisuje się pod planem redukcji zatrudnienia i ma nadzieję, że wkrótce nowy zarząd w pełnym składzie zmieni tę decyzję.
Konkurs na nowy zarząd Poczty Polskiej trwa. Według dziennika wiele wskazuje na to, że na czele państwowego operatora pozostanie Sebastian Mikosz, obecnie p.o. prezesa.