Informację o tym przekazało rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych za pośrednictwem strony internetowej – podaje niemiecki portal Deutsche Welle. Do sprawy odniósł się m.in. rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który powiedział, że premierka Estonii, a także sekretarz stanu Taimar Peterkop i litewski minister kultury Simonas Kairys, są poszukiwani za „wrogie działania przeciwko Rosji”, w tym za „bezczeszczenie pamięci historycznej”.
Politycy z Estonii i Litwy poszukiwani za „niszczenie pomników”
Rosyjskie anonimowe źródło ze służb bezpieczeństwa przekazało agencji informacyjnej TASS, że Kallas, Peterkop i Kairys są ścigani za „niszczenie pomników żołnierzy radzieckich”. Zaś w artykule rosyjskiej RIA Novosti możemy przeczytać, że premierka niejednokrotnie „wyrażała rusofobiczne oświadczenia”, a także mówiła o Rosji, jako o „stałym zagrożeniu dla bezpieczeństwa państw Zachodu”.
Napisano też, że „wyrażała gotowość do kierowania NATO w konflikcie z Rosją”. Była też za tym, by „odizolować” państwo od „wolnego świata”. W kontekście całej sytuacji DW przypomina, że Kallas w trwającej wojnie popiera Ukrainę i stanowczo była za tym, by dostarczyć żołnierzom broniącym kraju broń.
1/4 PKB na wsparcie dla Ukraińców
Na początku stycznia media obiegła informacja dot. wsparcia, jakie Estonia obiecała Ukrainie. – Wkład Estonii w zwycięstwo Ukrainy wyniesie 0,25 proc. PKB w ciągu najbliższych czterech lat. Jeśli każdy kraj wniesie 0,25 proc., to będzie to, czego potrzeba dla zwycięstwa Ukrainy – powiedziała, cytowała premierkę estońska telewizja ERR News.
Ponadto od początku inwazji Estonia przekazała Ukrainie już blisko 500 mln euro.
Niedawno w rozmowie z „Der Standard” – austriackim dziennikiem – mówiła, że wojna z rosyjsko-ukraińska potrwa długo. Dopiero po dłuższym czasie Rosja zrozumie, że nie wygra. Jej zdaniem pokoju z Rosją nie da się wynegocjować, a ewentualne oddanie Rosji terytorium wcale nie zaspokoi apetytu Władimira Putina.