Prof. Mariusz Zimmer końcem lutego został zwolniony z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu w trybie natychmiastowym – donosi „Gazeta Wyborcza”. Powodem miało być rzekome odmówienie aborcji jednej z pacjentek. Lekarz jednak temu zaprzecza.
Kobieta zgłosiła się ze skierowaniem na zabieg do wrocławskiego szpitala, jednak nie została przyjęta na oddział położniczy. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, podczas próby rejestracji usłyszała, że w tutejszej klinice „nie usuwa się ciąży”. Pacjentka otrzymała pismo, które wskazuje na to, że za odmową stoi Zimmer. „Przedstawiono pacjentce obecny stan położniczy. Poinformowano o braku możliwości przyjęcia pacjentki na oddział celem usunięcia ciąży (zgodnie z tym co przekazał kierownik kliniki prof. M. Zimmer)” – czytamy w dokumencie ze szpitala.
Wrocław. Prof. Mariusz Zimmer zwolniony
Sprawa dotarła do fundacji walczącej o prawa kobiet Federa. Działaczki twierdzą, że „profesor Zimmer dopuszczał się w przeszłości poważnych naruszeń praw pacjentek„, co zostało oficjalnie potwierdzone przez Rzecznika Praw Pacjenta. Podobnego zdania jest także powołany w tej sprawie biegły. „Uważam, że (…) nie udzielono pacjentce świadczeń zdrowotnych zgodnych z etyką lekarską i wymogami aktualnej wiedzy medycznej oraz przepisami prawnymi dotyczącymi terminacji ciąży” – wskazano w opinii, którą cytuje „Gazeta Wyborcza”.
Co więcej, biegły stwierdził również, że informacja o tym, że w USK we Wrocławiu nie przerywa się ciąży „jest w sprzeczności z obowiązującymi przepisami prawnymi, które w pewnych szczególnych przypadkach zagrażających zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej dopuszczają terminację ciąży”.
Prof. Mariusz Zimmer z szansą na nowe stanowisko
Gazeta podkreśla, że do zwolnienia prof. Zimmera doszło, kiedy rozpętał się spór o to, czy lekarz powinien być nowym konsultantem wojewódzkim ds. ginekologii i położnictwa. Na Dolnym Śląsku to właśnie Zimmer jest kandydatem. „Lekarze, którzy narażali zdrowie i życie kobiet, odmawiając terminacji ciąży zgodnej z polskim prawem, nie zostaną powołani na konsultantów krajowych i wojewódzkich” – przekazało 24 lutego bieżącego roku Ministerstwo Zdrowia w mediach społecznościowych.
W związku z kandydaturą Zimmera Federa złożyła do wojewody oficjalny protest, w którym domaga się, aby profesor nie był powoływany na konsultanta. Ponadto sprzeciw zgłosili także ordynatorzy wszystkich trzech wrocławskich porodówek. Prof. Mariusz Zimmer w przesłanym do „Gazety Wyborczej” oświadczeniu zapewnił, że do naruszenia praw pacjentki nie doszło.
Profesor zaprzecza powodom zwolnienia
„Nie jest prawdą, że odmówiłem legalnej aborcji. Nieprawdziwą jest sugestia, że w kierowanej przeze mnie klinice normą były 'takie odmowy’. W przedmiotowej sprawie, mając uzasadnione wątpliwości co do rozpoznania, uznałem za konieczne uzyskanie konsultacji pacjenta przez lekarza innej specjalizacji” – napisał lekarz, tłumacząc że „to konieczność przy podejmowaniu nieodwracalnych decyzji, jaką jest usunięcie ciąży”.
Prof. Zimmer wskazuje również w oświadczeniu, że jest zwolennikiem liberalizacji prawa aborcyjnego, a w przeszłości był szykanowany przez przeciwników aborcji z uwagi na swoje liberalne podejście.
Z kolei z wyjaśnieniami profesora nie zgadza się Federa. Kamila Ferenc, prawniczka fundacji uważa, że „odesłanie pacjentki do konsultanta wojewódzkiego, z którym nie miała jak się skontaktować, bo nie ma on żadnej oficjalnej siedziby ani godzin przyjęć” było uniemożliwieniem wykonania aborcji. Co więcej, Federa skierowała do wrocławskiej placówki przedsądowe wezwanie do zapłaty – fundacja jest zdania, że pacjentce należy się zadośćuczynienie za odmowę wykonania zabiegu.
Prof. Zimmer utrzymuje ponadto, że wypowiedzenie umowy o pracę „nie miało żadnego związku z przedmiotową sytuacją”. Dodaje też, że „nie jest prawdą, że został zwolniony w trybie natychmiastowym”. „Zostało mi wręczone rozwiązanie umowy o pracę za wypowiedzeniem” – przekazał.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”