Nawet 300 milionów mieszkańców USA i Kanady może być zmuszonych do przyzwyczajenia się do tego, że od czasu do czasu przyjdzie im żyć w ciemności. Badacze przewidują, że w ciągu najbliższych 4 lat oba kraje doświadczą coraz poważniejszych niedoborów energii elektrycznej.
Raport North American Electric Reliability Corporation (NERC) – organu nadzorującego sieć energetyczną w Ameryce Północnej – prognozuje, że większość regionów w USA i Kanadzie w ciągu najbliższych lat nie będzie miała dość energii elektrycznej, by w ekstremalnych warunkach pogodowych zaspokoić zapotrzebowanie. Ale fale upałów wymagające odpalenia klimatyzacji czy mrozów, kiedy prąd pożera ogrzewanie to nie wszystko. W wielu przypadkach zdaniem raportu przerwy w dostawach mogą nastąpić nawet wtedy, gdy pogoda jest całkiem umiarkowana.
„Uderzające jest to, że większość regionów Ameryki Północnej charakteryzuje się podwyższonym lub wysokim poziomem ryzyka” mówi magazynowi “New Scientist” Johan Cavert z Niskanen Center, zespołu doradców ds. ochrony środowiska z siedzibą w Waszyngtonie. „To nie powinno być normą”.
Z raportu wynika, że szczytowe zapotrzebowanie w Ameryce Północnej – najwyższa ilość energii elektrycznej potrzebnej w danym okresie – rośnie szybciej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich pięciu lat. To może wydawać się zaskakujące. Gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię trwa po długim, trwającym kilkadziesiąt lat okresie, w którym popyt spadał lub utrzymywał się na z grubsza stałym poziomie.
Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Z jednej strony, USA i Kanada niewystarczająco szybko budują nowe źródła energii odnawialnej, skutkiem czego wycofywanie ze służby starych, zasilanych węglem elektrowni nie jest równoważone przez podpinanie do sieci nowych mocy wytwórczych. Problemem, podobnie jak w Polsce, są przedłużające się procedury wystawiania pozwoleń oraz stara sieć energetyczna, która utrudnia podpięcie do niej licznych, rozproszonych źródeł prądu.
Problemem jest także dotykająca znacznej części centralnej i zachodniej Ameryki Północnej susza, która wpływa nie tylko na ilość prądu generowanego przez hydroelektrownie, ale ogranicza także działanie elektrowni konwencjonalnych, wymagających dużej ilości wody.
Jednocześnie nastąpił gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną. W kilku stanach, zwłaszcza w Teksasie, rozwijają się kopalnie kryptowalut, które zużywają dużo energii. Według firmy konsultingowej Grid Strategies firmy szybko budują coraz więcej wielkich centrów danych, które także stawiają duże wyzwania przed siecią energetyczną. Firma konsultingowa McKinsey & Company szacuje, że zużycie energii w centrach danych w USA może się podwoić do 2030 r.
Przeciążona sieć energetyczna z trudem radzi sobie także z rozwijającą się elektryfikacją systemów grzewczych (czyli instalacją pomp ciepła), oraz upowszechnieniem elektrycznych samochodów. Coraz powszechniejsze elektryczne ogrzewanie sprawia, że zimowe szczyty zapotrzebowania na energię elektryczną zaczynają przerastać szczyty letnie, kiedy za podwyższone zużycie prądu odpowiada klimatyzacja.
Wschodnie stany USA oraz gęsto zaludnione obszary Kanady takie, jak Ontario i Kolumbia Brytyjska są wg. raportu narażone na “podwyższone ryzyko” niedoborów energii elektrycznej podczas letnich upałów lub zimowych burz. O wiele gorsza jest sytuacja centralnych regionów USA, które wg. NERC są narażone na “wysokie ryzyko” blackoutów nawet przy normalnej pogodzie. Szczególnie narażone mają być dwa regiony: jeden, rozciągający się od amerykańskich stanów Michigan i Minnesota po Luizjanę i drugi, obejmujący Tennessee, Georgię, Alabamę, Mississippi, Missouri i Kentucky.
Obecnie podstawą energetyki w USA i Kanadzie jest w wielu regionach gaz ziemny, który odpowiada w obu krajach za 40-80 proc. dostaw energii elektrycznej w zimnych miesiącach. Rosnące zapotrzebowanie na energię sprawia jednak, że łańcuch dostaw gazu przestał być niezawodny. Firmy mają trudności z utrzymaniem elektrowni, rurociągów i odwiertów wydobywczych gazu w niskich temperaturach z powodu awarii sprzętu.