Interia sprawdza i relacjonuje nastroje przed wyborami samorządowymi w całej Polsce. Korespondenci i reporterzy portalu rozmawiają z kandydatami na prezydentów miast. Oddajemy również głos lokalnym społecznościom w gminach, miastach powiatowych i wsiach. Sprawdź nasz raport specjalny!
Marek Dudziński jest kandydatem PiS na prezydenta Gdyni. W wyborach samorządowych w tym mieście PiS to Prawica i Społecznicy, bo na listach do Rady Miasta będą też przedstawiciele Konfederacji oraz osoby niezrzeszone w żadnej partii. W rozmowie z Interią Dudziński krytykuje długoletnie rządy prezydenta Wojciecha Szczurka, wyjaśnia, co oznacza hasło „Gdynia dla kierowców” i tłumaczy, dlaczego to właśnie Prawo i Sprawiedliwość, jego zdaniem, przywróciło państwu polskiemu wiarygodność.
Maciej Słomiński, Interia: Wojciech Szczurek rządzi Gdynią od sześciu kadencji. Czy czuje się pan jak gdyński Don Kichot, rzucając rękawicę tak doświadczonemu samorządowcowi? Jaka jest pana główna motywacja?
Marek Dudziński, kandydat PiS na prezydenta Gdyni: – Widać ogromne zmęczenie gdynian rządami Wojciecha Szczurka, właściwie wszyscy, z którymi rozmawiam mówią, że trzeba go zmienić. Te rozmowy z mieszkańcami, którzy wyrażają negatywne zdanie o obecnych władzach miasta, to duża szansa dla mnie. Największą motywacją jest przyszłość moich dzieci.
W jaki wyborczy wynik pan celuje? Od kiedy wprowadzono bezpośrednie wybory prezydenckie, Wojciech Szczurek zawsze wygrywał w pierwszej turze.
– Jestem realistą, co widać w moim programie i moich dotychczasowych działaniach w roli radnego. Konkretny wynik trudno przewidzieć. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało w wyborach parlamentarnych 20 proc., a Konfederacja, z którą idziemy razem do wyborów samorządowych – 5 proc., co łącznie daje 25 proc. i w taki wynik celuję. Jeśli dojdzie do drugiej tury, chcę w niej się znaleźć, a wtedy wszystko będzie możliwe.
Jaka będzie pana pierwsza decyzja jako prezydenta?
– Będzie to rewizja zasad udostępniania przez prezydenta miejskich nieruchomości wybranym podmiotom znacznie poniżej ich wartości, wręcz za darmo. Mówię o tym od lat, o prywatnych szkołach, które dostają subwencje oświatowe, pobierają wysokie czesne (2,5 tysiąca złotych miesięcznie), a jednocześnie dostają za darmo nieruchomości w atrakcyjnej lokalizacji – to jest szkoła amerykańska, Montessori albo Fundacja „Dbam o mój zasięg”, której prezesem jest Maciej Dębski zaprzyjaźniony z wiceprezydentem Michałem Guciem i Wojciechem Szczurkiem. Dostał od miasta na różne projekty 1,5 miliona złotych, jakby tego było mało – otrzymał atrakcyjną nieruchomość na ul. Starowiejskiej. Żyła złota. W pierwszych dniach mojej prezydentury Gdynia zarobi kilka milionów, ponieważ od razu ureguluję te sprawy.
Mówi pan o rozmowach z mieszkańcami, w których oni narzekają, tymczasem we wszelkich możliwych rankingach, mieszkańcy Gdyni czy szerzej Trójmiasta należą do osób najbardziej z życia zadowolonych. Czego dotyczą te rozmowy?
– Gorącym tematem kampanii są dziki. Wiele osób narzeka na korki, w tej sprawie władze Gdyni kłamią w żywe oczy. Wiceprezydent Marek Łucyk mówi, że nie można jeździć ulicą Anyżową, bo to kompetencja GDKKiA, po czym przed wyborami władze miasta ten przejazd ludziom oddają. Ludzie nie lubią buty. Pycha kroczy przed upadkiem, miejmy nadzieję, że to hasło sprawdzi się w Gdyni.
– Mamy propagandowe pismo urzędu miasta pt. „Ratusz”, gdzie pan prezydent jest prawie zawsze na okładce. Mamy stulecie Gdyni za dwa lata, na które Wojciech Szczurek zaprasza w całym mieście już teraz, patrząc na nas z autobusów. Kluczowe inwestycje, tak potrzebne mieszkańcom, nie zostały zrealizowane. Prezydent chwali się, ile posadził drzew, wyraźnie zapominając, ile wcześniej wyciął.
– Symbolem tej działalności są stare drzewa wycięte pod Park Centralny, które miały wielką chłonność CO2, a posadzenie na ich miejsce krzewików, które mają chłonność zerową. Cały czas w rozmowach żyje temat lotniska, na które wydano 100 milionów złotych, a nikt stamtąd nie poleciał.
Z tego co słyszałem, temat lotniska Gdynia-Kosakowo nie umarł całkowicie.
– Według mnie z perspektywy Gdyni umarł. Kosakowo przejęło spółkę lotniskową, zaraz sam teren może całkowicie przejąć MON. Jasny i klarowny jest temat pieniędzy, które zostały władowane w to przedsięwzięcie – one są nie do odzyskania. Komisja Europejska kazała spółce zwrócić miastu pieniądze przekazane w ramach, jak się okazało, niedozwolonej pomocy publicznej. Wiadomo, że spółka tych pieniędzy nie miała, dlatego Gdynia została z gorącym kartoflem w postaci makiety lotniska.
Idziecie do wyborów pod hasłem „Gdynia dla kierowców”, tymczasem światowe trendy są odwrotne – mieszkańcy są zachęcani do przesiadania się do komunikacji publicznej.
– Dlaczego ludzie przesiadają się na samochody? Z roku na rok wycinane są kolejne linie komunikacji publicznej, a ludzie się bogacą i stają się wygodni – wybór staje się oczywisty. Prezydent ramię w ramię z Platformą Obywatelską chce implementować ideologiczne pomysły rodem z zachodu Europy, wypychania ludzi na rowery i utrudniania ruchu samochodowego poprzez ograniczenia dozwolonej prędkości do 30 km/h praktycznie wszędzie. Buspasy są puste, to jest sztuka dla sztuki. Nie chcemy kierowcom na złość utrudniać życia, jak robi to prezydent Gdyni i Koalicja Obywatelska.
Czyli jesteście przeciw komunikacji publicznej.
– Absolutnie nie. Chcemy wprowadzić bezpłatne weekendy, aby gdynianie mogli „zbiorkomem” przyjechać z ościennych dzielnic do centrum i przejść się na bulwar i na plażę. Gdy zostanę prezydentem, będę dążył do wprowadzenia darmowej komunikacji zbiorowej we wszystkie dni tygodnia, ale nie jestem autorem obowiązującego budżetu miasta, dlatego to dopiero po przejęciu władzy. Chcemy wprowadzić stanowisko rzecznika ds. kierowców w randze pełnomocnika prezydenta. Jest oficer rowerowy, a nie mamy rzecznika kierowców. Absurd.
– Mieszkańcy widzą, jak bardzo Wojciech Szczurek nie ogarnia inwestycji, człowiek, który rządzi miastem przez 26 lat, obiecuje, że teraz wreszcie wybuduje obwodnicę Witomina.
Ma to się stać w tej kadencji.
– Ja to słyszałem kilka kadencji temu. Doceniam poczucie humoru Wojciecha Szczurka, który wbrew temu, co widzą wszyscy mieszkańcy i radni, twierdzi, że obietnice wyborcze zrealizował. A przecież każdy widzi, że jest inaczej – nie udało się zrealizować takich inwestycji jak: basen olimpijski, lotnisko, przebudowa teatru miejskiego, przejazd na ul. Puckiej, węzeł Karwiny, którego modernizacja ciągnęła się miesiącami, kosztowała 100 mln zł, a tak naprawdę nic nie zmieniła. Miała być przebudowana Wielkopolska, prawoskręty z Sopockiej, buspasy, parking kubaturowy, wyremontowany wiadukt, nic z tego nie weszło w życie. Przeniesiono kilka przystanków i to wszystko. Mieszkańcy Gdyni są ludźmi rozumnymi, widzą, że jeśli ktoś nie realizuje swoich obietnic, jego wiarygodność się kurczy.
O wiarygodności przywróconej przez rządy PiS mówił pan podczas jednej z debat prezydenckich. Publika zareagowała śmiechem. To było wyrwane z kontekstu, czy będzie pan bronił tej tezy?
– Będę się jej trzymał. Ze 100 konkretów rządu Tuska ile zostało zrealizowanych? To jest właśnie ta różnica – to co w 2015 r. PiS obiecał, to zrealizował. 500 plus, CPK, rozbudowa portów, tunel pod Świnoujściem, 13. i 14. emerytura. To są fakty. A dlaczego mnie wyśmiano? Na widowni nie było mieszkańców dzielnicy Leszczynki, a niepotrafiący się zachować to ludzie ze sztabu Samorządności Wojciecha Szczurka, Platformy Obywatelskiej oraz Aleksandry Kosiorek, która angażowała się w organizacje „czarnych protestów”.
Nie brakuje głosów, że Pomorze jako matecznik Platformy Obywatelskiej było po macoszemu traktowane przez rząd PiS.
– To propaganda, której prezydent Szczurek sam zaprzeczył. Proszę prześledzić, co mówił: nie będzie podwyżek dla pracowników komunikacji miejskiej, pomocy społecznej, bo Polski Ład. Będziemy ucinać dzieciom zajęcia w szkole i przedszkolach oraz linie autobusowe, bo Polski Ład. Dziś przed wyborami zostały zatwierdzone podwyżki dla budżetówki i przywrócono niektóre linie autobusowe.
– Jeśli porównamy dochody z PIT-u w 2015 r. i 2023 r., widzimy ogromny przyrost i to mimo Polskiego Ładu, którym niedługo PO i Szczurek będą straszyć niegrzeczne dzieci. Dzięki temu programowi złotówka, która nie trafiła do budżetu miasta, została w kieszeni podatnika. Jakoś bardziej ufam mieszkańcom, że sensownie wydadzą te środki, niż tutejszym władzom samorządowym.
Siedzimy w przyjemnym miejscu, na gdyńskim bulwarze, wiele osób z Polski chętnie by się z nami zamieniła. Trochę narzekamy, dlatego zapytam – czy panu się dobrze w Gdyni mieszka?
– Spójrzmy nawet na ten falochron. Stary, zaniedbany, przydałoby się go odnowić. Gdynia jest jednym z najbogatszych miast w Polsce, największym z tych niewojewódzkich, mamy port, dostęp do morza, atrakcje turystyczne, chciałoby się szarpnąć lejce rozwoju mocniej. Odpowiadając na pytanie: tak, mieszka mi się dobrze, lecz nie bez zastrzeżeń. Wkurzają mnie korki i dziurawe drogi, to że co roku zima zaskakuje drogowców. I teraz pytanie zasadnicze – czy jest to wina rządu, jak mówi prezydent Szczurek, czy samorządu?
Za czasów mojej młodości mówiło się o ulicy Świętojańskiej, że to najbogatsza ulica w Polsce. Dziś, po godzinie 18 życie tam wymiera. Jaki macie na nią pomysł?
– Chyba najlepszym wskaźnikiem wyborczym jest fakt ubytku mieszkańców. Wiele osób wyprowadziło się z Gdyni, nie ma lepszego weryfikatora polityki prezydenta Szczurka. Obumiera miasto, a najbardziej jego śródmieście. Dziś to obraz nędzy i rozpaczy. W wielu mieszkaniach są światła wygaszone, są tylko na wynajem. Po przejęciu władzy, chcemy wprowadzić pilotaż i sprawdzić, czy Świętojańska może stać się deptakiem.
To hasło powraca od jakiegoś czasu.
– Myśmy się kiedyś zdecydowanie za nim opowiadali, teraz jesteśmy ostrożniejsi, chcemy sprawdzić, jak to zadziała w ramach pilotażu. Czy będą mogli dojechać do pracy pracownicy gastronomii, banków, sklepów odzieżowych czy firm, które jakimś cudem uchowały się na „najbogatszej ulicy w Polsce”?
Kiedyś ona była atrakcją dla turystów.
– Gdynia traci mocno turystycznie na rzecz innych miast Trójmiasta. Co mamy dziś do zaoferowania? Akwarium, Błyskawicę, bulwar, dla bardziej wnikliwych Orłowo. Staliśmy się jednodniowym celem dla turystów. Najwięcej turystów przybywa do Gdyni podczas festiwalu Opener, do którego dopłacamy.
Jaki jest finansowy efekt festiwalu Opener per saldo dla miasta?
– Wielokrotnie pytałem o to władze miasta. Nigdy nie odpowiedzieli. Typowa polityka prezydenta Szczurka – robimy imprezę, której nie jesteśmy w stanie skonsumować w kontekście miejsc hotelowych i najmu. Turyści dają zarobić firmie, która organizuje festiwal. Zarobią wszyscy, Gdynia też, ale mniej niż do festiwalu dopłaca. Największym kosztem jest przewożenie za darmo festiwalowiczów, gdy mieszkańcy słyszą, że nie ma pieniędzy na połączenia komunikacji miejskiej właśnie dla nich i trzeba ucinać połączenia. To pokazuje, gdzie w Gdyni Wojciecha Szczurka jest miejsce mieszkańców, którzy tu żyją i płacą podatki, a gdzie miejsce tych którzy przyjeżdżają tu na moment.
Z Gdyni dla Interii – Maciej Słomiński
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!