-
Włoski parlament próbuje wpisać do ustawy budżetowej, że rezerwy złota Banku Włoch należą do narodu, co budzi sprzeciw Europejskiego Banku Centralnego.
-
Europejski Bank Centralny obawia się, że włoski precedens może zachwiać stabilnością całej strefy euro i doprowadzi do poważnych napięć pomiędzy instytucjami.
-
Gromadzenie przez Włochy ogromnych rezerw złota i rosnące zadłużenie kraju powodują presję na przejęcie kontroli nad tym kruszcem, budząc obawy o przyszłość unii walutowej.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Rezerwy złota zarządzane i przechowywane przez Bank Włoch należą do państwa w imieniu narodu włoskiego” – tej treści poprawkę do ustawy budżetowej zgłosił 26 listopada 2025 r. senator Lucio Malan.
Mowa o bliskim współpracowniku premier Giorgii Meloni, będącym przewodniczącym senackiej frakcji partii Bracia Włosi (Fratelli d’Italia), która wygrała w Italii ostatnie wybory.
Na ten ruch Europejski Bank Centralny zareagował nieoficjalnie niemal natychmiast, dając włoskiemu rządowi do zrozumienia, że nie z nimi takie numery. Zaś w oficjalnym stanowisku z 2 grudnia 2025 r. podkreślono, że: „EBC nie ma jasności co do konkretnego celu proponowanego przepisu. Z tego powodu, a także w związku z brakiem jakiegokolwiek wyjaśnienia celu proponowanego przepisu, władze włoskie proszone są o ponowne rozważenie proponowanego przepisu, również w celu zachowania niezależności wykonywania podstawowych zadań Banku Włoch związanych z ESBC (Europejskim Systemem Banków Centralnych – przy. aut.) na mocy Traktatu”.
Szefowa EBC Christine Lagarde trzyma mocną kartę w ręku. Są nią zapisy traktatowe dotyczące państw, które przystąpiły do unii walutowej oraz Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej z 2009 r.
W interpretacji kierownictwa EBC artykuł 127. nakazuje krajom członkowskim Unii uzyskanie zgody Europejskiego Banku Centralnego na wprowadzenie zmian prawnych, mogących naruszyć interesy tej instytucji.
Christine Lagarde sięgnęła po ów zapis i przekazała Giorgii Meloni, że zgody na to, aby rezerwy złota Banku Włoch „należały do państwa w imieniu narodu włoskiego”, nie będzie. Kierownictwo partii Bracia Włosi zapewniło, że nic złego nie mieli na myśli. Po czym przystąpiono do modyfikowania zapisu tak, aby innymi słowami zapisać to samo. Na to EBC reaguje kolejnymi wetami.
Wedle doniesień dziennika „L’Indipendente” z 10 grudnia 2025 r. najnowsza wersja poprawki senatora Malana brzmi:
„Rezerwy złota zarządzane i przechowywane przez Bank Włoch należą do narodu włoskiego”
EBC zapewne to zawetuje i zabawa w jedno zdanie o narodzie i jego złocie będzie trwała. Acz w tle owej farsy zaczyna narastać poważny lęk o przyszłość strefy euro.
Trwające ponad dwa tygodnie przeciąganie liny między Włochami a Europejskim Bankiem Centralny nie miałoby takiego znaczenia, gdy nie chodziło o 2452 ton czystego kruszcu. Bankowi Włoch udało się zgromadzić ogromne rezerwy. Większymi zasobami dysponują jedynie banki centralne:
Przy wciąż trwającym wzroście cen tego metalu włoskie rezerwy warte są obecnie ok 280 mld euro. Wiele wskazuje na to, iż wkrótce będzie to jeszcze wyższa suma.
Jednocześnie państwo włoskie od lat zmaga się z problemami finansowymi. Kolejne rządy zadłużają się i zadłużają. W 2024 r. włoski dług przekroczył okrągłą sumę 3 bilionów euro i rośnie. To ok 136 proc. włoskiego PKB ok.
Acz rząd Giorgii Meloni mógł się w 2024 roku pochwalić tym, że po wielu latach z budżetami, w których deficyt sięgał ponad 8 proc. PKB, w końcu spadł on do 3,4 proc. Jednak kluczowy problem pozostał. Każdego roku Włochy wydają ok. 80 mld euro na bieżącą obsługę zadłużenia. Tymczasem kraj potrzebuje nowych inwestycji w infrastrukturę i energetykę, a szybko starzejące się społeczeństwo wymaga coraz większych sum na emerytury oraz opiekę zdrowotną.
W takich okolicznością prawie 2,5 tys. ton złota musi kusić. Tym bardziej, że Giorgia Meloni w czasach bycia przywódczynią eurosceptycznej opozycji otwarcie mówiła, że rezerwy Banku Włoch powinny znaleźć się pod kontrolą rządu i zostać wykorzystane do ratowania finansów publicznych.
Nota bene aż trzech włoskich premierów w tym stuleciu podejmowało próby przejęcia kontroli nad rezerwami złota w momentach kryzysu. Jednak Romano Prodi, Silvio Berlusconi i Giuseppe Conte zawsze się cofali, nie mając odwagi na tak radyklane pociągniecie. Meloni cały czas stoi z boku, nie angażując się bezpośrednio w spór z EBC. Zostawia rozgrywanie zapisu parlamentowi i swoim zaufanym współpracownikom.
Zatem to senator Lucio Malan peregrynuje po mediach i powtarza – jak w wywiadzie udzielonym Radio 24 – że „nawet Bank Włoch nie może robić ze złotem, co mu się podoba”, a koalicja rządząca nie ma żadnych planów sprzedawania kruszcu i jedynie pragnie „wyeliminować ryzyko wyprzedaży rezerwy” przez EBC. Jednak w pierwszą część zapewnienia zupełnie nie chce uwierzyć pani Lagarde.
To w takim razie czyje jest złoto?
Opinia EBC z 2 grudnia, podpisana przez Christine Lagarde nie tylko wetuje poprawkę Malana, ale też przypomina, że Bank Włoch, z racji przynależności kraju do strefy euro, znajduje się w systemie europejskich banków centralnych, koordynowanym przez EBC. Zaś jego rezerwy są częścią oficjalnych rezerw eurosystemu. Żadne państwo członkowskie nie może nim jednostronnie dysponować. No chyba że zdecyduje się złamać traktaty. Jednak wówczas oznaczałoby to precedens, który mógłby być początkiem końca unii walutowej.

Po pierwsze inni jej członkowie mogliby od razu chcieć podobnych uprawnień, bo nie da się ukryć, że problem ogromnego zadłużenia dotyka większość krajów strefy. Poza tym włoski precedens z miejsca podważyłby zaufanie rynków do samego euro. W razie olbrzymiego załamania kursu EBC miałby prawo używać wszelkich środków, by ratować sytuację. Zatem sięgnąć i po rezerwy złota jako jedno z narzędzi.
Strefa euro takiego kryzysu mogłaby nie przeżyć. Stąd powtórzone 8 grudnia apele szefostwa EBC, by Rzym zrezygnował z niebezpiecznej poprawki.
„Włochy dwukrotnie przeformułowały tę poprawkę, a najnowszy projekt wyjaśnia, że środek ten nie uchyla przepisów Unii Europejskiej chroniących niezależność banku centralnego” – donosił wówczas Reuters. Oczywiście Christine Lagarde nie ustąpiła, zatem nastąpiła trzecia próba.
„Nie jesteśmy zainteresowani sprzedażą ani wykorzystaniem złota w żaden inny sposób. To deklaracja zasad” – oświadczył przewodniczy Komisji Finansów Izby Deputowanych Marco Osnato z partii Bracia Włosi.
Wedle „Politico” zupełnie nie wierzą w to pracownicy i kierownictwo Banku Włoch. W tekście z 5 grudnia, powołując się na swych informatorów portal opisywał: „’Mogę powiedzieć, że ludzie w banku (Banku Włoch – przyp. aut.) są wściekli’ – złościł się jeden z urzędników, dodając, że propozycja jest niezgodna z prawem UE. ’Nasz rząd – nawet jeśli składa się ze złodziei – nie może okradać banku centralnego, nawet jeśli zapisze to w ustawie'” – doniosło „Politico”.
Teoretycznie tak właśnie jest. Zwłaszcza że EBC i stojące za nim murem instytucje unijne oraz rządy państw pragnących stabilności strefy euro nie pozwolą, by rząd Meloni przejął i swobodnie dysponował rezerwami złota Banku Włoch. Z tej perspektywy walka o jedno zdanie w ustawie przypomina farsę.
Tymczasem jeśliby spojrzeć, kto realnie sprawuje nadzór na rezerwami złota Banku Włoch, to 1100 ton znajduje się w Rzymie, zdeponowane w skarbcu nieopodal Palazzo Koch. Po 150 ton przechowują Bank Anglii oraz Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) w Bazylei. Reszta złota – ok. 1061 ton znajduje się wNowym Jorku w zasobie Banku Rezerwy Federalnej.
Jedyną realną siłą zdolną odciąć rząd Meloni od dostępu do rezerwy złota Banku Włoch są Stany Zjednoczone. Jednak Donald Trump nie ukrywa, że nie kocha Unii Europejskiej. Za to często lubi podkreślać jak bardzo kocha Giorgię Meloni.