Afera w sprawie powiązanej z politykami PiS spółki Srebrna ciągnie się od 2019 roku, gdy „Gazeta Wyborcza” opublikowała nagrania rozmów między Jarosławem Kaczyńskim i austriackim architektem Geraldem Birgfellnerem. W latach 2017-2018 pracował on nad projektem „dwóch wież”, które miały stanąć w centrum Warszawy. Wartość inwestycji przekraczała miliard złotych. Kaczyński wstrzymał jednak budowę, najprawdopodobniej z przyczyn politycznych, a w sprawie mnożyły się wątpliwości.
Birgfellner twierdził, że nie otrzymał wynagrodzenia, światło dziennie ujrzały nagrane przez niego rozmowy. W styczniu 2019 roku zawiadomił prokuraturę o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego”. Prezesowi PiS zarzucał oszustwo, jednak prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.
Prokuratura wraca do sprawy „dwóch wież”
O sprawie „dwóch wież” mówił w najnowszym wywiadzie dla „Newsweeka” pełniący obowiązki szefa Prokuratury Krajowej Jacek Bilewicz.- Na pewno w trybie procesowym te okoliczności będą musiały zostać zweryfikowane. Skupimy się nie tylko na audytach, ale także na sprawach, które były umorzone i będą musiały zostać podjęte. Nawet zawiadomienia NIK, których było wiele i odmawiano wszczęcia postępowania – stwierdził.
Natomiast „Gazeta Wyborcza” dowiedziała się nieoficjalnie, że „decyzja jest już podjęta i śledztwo będzie ponownie wszczęte”.
„Latem 2018 r. Jarosław Kaczyński, obawiając się, że deweloperka może źle wpłynąć na notowania PiS przed wyborami samorządowymi, zawiesił projekt. Birgfellner, który pracował przy nim przez 14 miesięcy, został z rachunkami do opłacenia” – przypomina „GW”. „Sprawę dostała prokurator Renata Śpiewak. Po 50 godzinach przesłuchań Birgfellnera odmówiła wszczęcia śledztwa. Nie było więc postępowania dowodowego, przesłuchań świadków” – czytamy dalej.