Nie tylko w Polsce, ale i w kilkunastu innych państwach Unii Europejskiej trwają protesty rolników, którzy chcą wycofania się Brukseli z Zielonego Ładu i wprowadzenia zakazu importu tańszej żywności z Ukrainy.
– Dziś ten krzyk rolników na ulicy, który ja też podnosiłem, naprawdę bardzo dobrze słychać. On pomaga, obudził nie tylko polskie, ale też europejskie społeczeństwo – powiedział Kołodziejczak. Zadeklarował, że popiera protestujących rolników. – Na taki dzień czekałem. Dziś nikt nie może powiedzieć w rządzie, że ten temat można pominąć, bo to jakaś grupka, z którą nie trzeba się liczyć – zaznaczył.
Kołodziejczak stwierdził, że nadszedł moment, „kiedy mówimy o tym, że problemem jest Ukraina, która wchodzi do Europy bez okresu przejściowego, jakby w UE już była„. Wskazał na słabości ukraińskiego rolnictwa wymieniając m.in. stosowanie zabronionych w UE pestycydów czy brak odpowiedniej kontroli w hodowli zwierząt.
Ardanowski o oligarchicznym systemie rolnictwa w Ukrainie: Nie wspierają budżetu
Mocnej oceny dokonał też Ardanowski, który tłumaczył, jak funkcjonuje rolnictwo za wschodnią granicą. Powiedział, że międzynarodowe koncerny inwestowały tam w bardzo żyzne tereny czarnoziemów. – W systemie oligarchicznym, tych potężnych koncernów międzynarodowych, w Ukrainie nie zbudowano nawet systemu skupu. Tylko te firmy decydują – mówił.
Poddał też pod wątpliwość argumenty dotyczące wsparcia państwa ukraińskiego poprzez otwarcie się na jego produkty. – Rejestracja w rajach podatkowych np. na Cyprze, powoduje, że te firmy nawet nie partycypują w dochodach budżetu ukraińskiego. Ukraińcy proszą na świecie o pieniądze na wojnę, a ci, którzy u nich zarabiają tanią siłą roboczą i energią, nie płacąc podatków, bo państwo skorumpowane do cna. Nie wspierają budżetu ukraińskiego i to oni zarabiają, a nie społeczeństwo – ocenił.
Zdaniem polityka, który stał na czele resortu w latach 2018-2020, wcześniej UE pilnowała importu spoza wspólnoty. – Dało się przeżyć, a teraz zniesiono jakiekolwiek bariery: jakościowe, finansowe i celno-finansowe. Każdy z Ukrainy może eksportować do UE, jeśli znajdzie tu odbiorcę. To problem funkcjonowania firm w UE, które mając w nosie własnych rolników, kupują w Ukrainie, bo jest taniej i na tym zarabiają – mówił Ardanowski.