Od pewnego czasu trwają w Polsce dyskusje dotyczące skrócenia czasu pracy. Lewica proponuje skrócenie tygodnia pracy o pięć godzin, z dotychczasowych 40 do 35 godzin. Jednym z postulatów Koalicji Obywatelskiej było natomiast wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy. Przeciwnikiem ustawowego skrócenia czasu pracy w Polsce jest Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
– Jeżeli w jakimś przedsiębiorstwie możliwe jest skrócenie czasu pracy bez zmniejszenia produkcji to można to zrobić, ale w przypadku ustawowego skrócenia czasu pracy i w konsekwencji obniżenia dochodów pracowników osoby szczególnie pracowite i ambitne będą bardziej skłonne do emigracji do państw, które nie utrudniają mieszkańcom drogi do dobrobytu – przekonuje ekspert.
Skrócenie czasu pracy w Polsce. Dlaczego nie ma sensu oglądać się na Niemców?
Mordasiewicz przyznaje, że obywatele Francji po skróceniu czasu pracy nie emigrowali, ale wynika to z faktu, że „trudno im było znaleźć kraj oferujący lepsze warunki życia”. Polacy zaś mogą wybierać, bo w wielu krajach standard życia jest wyższy. Ekspert przyznaje również, że pracujemy dłużej niż Francuzi i Niemcy, jednakże – jak zauważa – jesteśmy społeczeństwem na dorobku.
– Niemcy, Francuzi czy Skandynawowie mogą pozwolić sobie na krótszą pracę, bo ich przedsiębiorstwa dysponują kilkukrotnie większym kapitałem na jednego pracownika niż nasze firmy. Dlatego tak ważne jest gromadzenie kapitału i inwestowanie w rozwój nowych produktów i technologii, informatyzację i automatyzację produkcji, rozwój sieci zbytu – tłumaczy doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Ekspert nie podziela opinii, że skrócenie czasu pracy zrównoważymy wzrostem wydajności. – Część z nas rzeczywiście pracuje ponad siły, a człowiek zbyt dużo pracujący jest mniej wydajny. Kluczowa jest więc odpowiedź na pytanie, co oznacza „zbyt dużo”. Czy obecne 40 godzin pracy tygodniowo należy uznać za nadmierną eksploatację organizmu? Tym bardziej, że uwzględniając wolne soboty i niedziele, święta, urlop i zwolnienia chorobowe, średnio pracujemy w ciągu roku 215 dni, a odpoczywamy 150. Pracujemy tyle, ile pracowali mieszkańcy Europy Zachodniej będąc na naszym obecnym poziomie rozwoju gospodarczego – mówi Mordasiewicz.
– Dzięki postępowi technicznemu i zmianom organizacyjnym możemy liczyć na wzrost produktywności w Polsce rzędu 2-3 procent rocznie. Jeżeli więc skrócimy tydzień pracy o jeden dzień, czyli z 40 do 32 godzin, produkcja- a wraz z nią dochody- zmniejszą się o blisko 20 procent i powrót do obecnych dochodów pracowników zabierze nam blisko 10 lat – dodaje.
Mordasiewicz zwraca uwagę, że konsekwencje skrócenia czasu pracy byłyby tragiczne w przypadku opieki zdrowotnej. Miałoby też negatywny wpływ na inflację. – Skrócenie czasu pracy bez adekwatnego zmniejszenia wynagrodzeń byłoby silnym impulsem inflacyjnym, ponieważ część wynagrodzeń nie miałaby pokrycia w produkcji i usługach, a to jest właśnie źródłem inflacji – tłumaczy ekspert.
– Nie ograniczajmy ustawowo czasu pracy, pozostawmy to do wspólnej decyzji pracodawców i pracowników – podsumowuje.
Polacy o skróceniu czasu pracy
Tymczasem jak wynika z sondażu SW Resarch dla „Wprost”, nieco ponad 60 proc. Polaków opowiada się za skróceniem tygodnia pracy o pięć godzin przy zachowaniu dotychczasowego wynagrodzenia. Niemal 20 proc. respondentów jest odmiennego zdania. Niemal identyczny odsetek ankietowanych udzielił odpowiedzi „nie wiem”.