Wszystko wskazuje na to, że rząd nie przedłuży zamrożonych do końca czerwca cen energii. Przypomnijmy, że obecny, maksymalny limit rocznego zużycia prądu, który gwarantuje niezmienioną cenę, wynosi 1,5 MWh dla gospodarstw domowych, 1,8 MWh dla osób niepełnosprawnych oraz 2 MWh dla rolników i większych rodzin. Osoby, których zużycie mieści się w tych limitach, płacą rachunki według stawki nieprzekraczającej 412 zł za jedną megawatogodzinę energii.
Co nas czeka w lipcu? Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zadeklarowała w publicznych wypowiedziach, że rząd będzie dążył do tego, aby wzrost cen energii dla gospodarstw domowych nie przekroczył 30 zł miesięcznie, co przełożyłoby się na maksymalny wzrost rachunku o 180 zł przez kolejne półrocze. Dla najuboższych przewidziany będzie tzw. bon energetyczny.
Konieczne dalsze mrożenie cen prądu? Petru przeciw
W czwartek prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział złożenie w Sejmie projektu ustawy dotyczącego zamrożenia cen energii do końca roku. – Zgłosiliśmy już dziewięć projektów ustaw, a dzisiaj chcemy przedstawić dziesiąty, który dotyczy (…) poprawy standardu życia Polaków – powiedział lider PiS podczas wczorajszej konferencji prasowej.
Przeciwnikiem dalszego mrożenie cen energii jest poseł Polski 2050, a zarazem przewodniczący sejmowej komisji gospodarki Ryszard Petru.
– Nie możemy w nieskończoność dopłacać do prądu. Te ceny zostały sztucznie zaniżone. Mamy znacznie niższe ceny na rynkach światowych i ceny muszą odzwierciedlać prawdziwe koszty – powiedział w „Porannej rozmowie RMF FM” Petru. – Jeżeli mamy obniżkę cen prądu, to ludzie płacą za to w postaci wyższych podatków, wyższych składek zdrowotnych – dodał.
Poseł Polski 2050 podkreślił, że ma świadomość, iż odmrożenie cen prądu to działania proinflacyjne, ale jak przypomniał, „dzisiaj dzisiaj inflacja istotnie spadła poniżej 2 proc.”.